Istnienie

Chcę się podzielić z Wami tym co mnie teraz przepełnia, a mianowicie radością przeżywania wydarzeń, na które sobie pozwoliłem i mogę śmiało powiedzieć, że ułatwił mi to Covid!

To jest czas błogosławieństwa, wyciszenia, oderwania się od codzienności; od trudu pracy i otoczenia, które nie zawsze jest łatwe.

Jestem w Pieninach. Zdobywam szczyty, spaceruję wśród ludzkiego trudu, przyglądam się ludziom i sobie. Jaki jest mój odbiór tego, co zostało mi dane? Jak mało siebie znam? Jak odbierają mnie ludzie, których poznaję i jak ja patrzę na nich? To pytania, które mi towarzyszą od jakiegoś czasu.

Mądrość, która mnie poucza, piękna i szlachetna towarzyszka życia. Ta która pokazuje prawdę o mnie samym. Czasem trudną i bolesną, gdyż Mądrość oświetla to czego nie chcę w sobie zobaczyć: wspomnienie przeszłości, zadaną ranę, zakrytą, ropiejącą, mówiącą, że trzeba lekarza.

O Miłości moja, gdzie zniknęła ma odwaga, gdzie jest ten lew przeszłości, który niczego się nie bał?! Umilkł jego ryk i wypadły mu kły, lecz ty nie zamilkłaś, bo ciągle wierzyłaś, trwałaś i chroniłaś go, by mógł wydać znów krzyk rodzącego się dziecka. Już nie z woli ojca czy matki, lecz z woli Garncarza. Szlachetna Mądrości – Mądrości Ojca, świecąca w sercu człowieka, nadająca kierunek jego myśli, prowadząca do celu każdego, który chce Ciebie przyjąć. Ty, która powstałaś, by współtworzyć dzieło Garncarza, jakże piękny jest Twój blask w jego dziele i jakże piękny jest człowiek ubrany w Ciebie! Gdzie jest horyzont twych możliwości? Gdzie jest granica twego działania? Kto na to odpowie…? Dziękuję Ci za serce ozdobione, za moje kwitnienie, za życie, które wydawało się być stracone, bo dziś przeszłość jest moim doradcą, a przyszłość przede mną stoi otworem. Nie ma już dla mnie śmierci, gdyż Mądrość mi świeci w ciemności.

Jakim słowem można opisać piękno Jego stworzenia? Myślę, że słowo to za mało, bo ono jest posłane by czyniło to, co ze stałości pochodzi, więc jaka jesteś, ma Mądrości? Ubrana w Miłość? Czy też Miłość w Mądrości tworzy jedno, by współtworzyć to co od dawna zamierzone.

Przyjaciółko mego początku, Ty, która się stałaś na głos swego Garncarza, Ty, która tańczyłaś na oczach swego Mocarza, Ty która współlepiłaś człowieka, Ty która dotykasz początku istnienia – daję Ci siebie i proszę o Ciebie, bo to co z Ojca zrodzone ubrane jest w Ciebie.

„Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzę jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzę twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał, tak jak sam zostałem poznany.” (1 Kor 13,11-12)

Tak więc wędruję przez życie, dając sobie szansę na przeżywanie tego, z czego kiedyś rezygnowałem, mówiąc „nie ma Boga – nie”. Dziś wspinam się na szczyty i zapraszam Go do tej wspinaczki, by uczyć się patrzeć Jego oczami, bo całe me życie to nie przygotowanie do śmierci, ale do życia!!!

Tobie cześć i chwała za tą Mądrość, którą obdarowałeś człowieka!