Oddzielająca szyba

Moim doświadczeniem duchowym ostatniego czasu jest gruba szklana ściana. Coś jak w niektórych limuzynach w amerykańskich filmach. Wbrew może pierwszym skojarzeniom, to jest doświadczenie bardzo pozytywne.

Zaczęło się od obrazu. Kiedyś podczas modlitwy poczułam, że Pan Bóg stawia grubą, szklaną szybę pomiędzy mną a… moimi grzechami. Zobaczyłam, że Pan Bóg je oddziela ode mnie. One są, nie zniknęły, ale ich nie słychać, a On udaje, że ich nie widzi. Wydaje mi się, że Pan Bóg tak na nas patrzy: zawsze pozytywnie, udając, że nie widzi naszych słabości.

Z czasem obraz wracał do mnie i sprawiał, że zaczęłam się czuć bardzo bezpiecznie myśląc o relacji z Panem Bogiem. Poczułam się zaakceptowana. Skoro ktoś zostawia moje słabości za szklaną szybą, mogę czuć się przy nim komfortowo.

A dziś podczas spaceru z psem obraz wrócił znowu w nowym kontekście. Wydało mi się, że Pan Bóg chce mi pokazać, żebym za taką szybą zostawiła różne swoje złe myśli, swoje oskarżenia wobec samej siebie, wspomnienia o swoich błędach, które napadają mnie ni stąd, ni zowąd. Na przykład idę sobie spokojnie z psem i nagle wraca do mnie jakaś gafa, którą kiedyś popełniłam, albo mój grzech sprzed 20 lat, dawno odpuszczony…

Dziś Pan Bóg pokazał mi, że mam się oddzielić od takich myśli grubą szybą i zostawić je. Patrzeć pozytywnie na Niego i na siebie też .

I trzecie skojarzenie: wierzę, że Pan Bóg chce, żebym tak patrzyła też na innych. Zostawiając ich słabości i grzechy za taką grubą szybą i patrząc na ich dobrą stronę.