Żyjemy w czasach kiedy wiele się dzieje. Czasem czuję się zaskoczona rzeczywistością i dynamiką zmian. Uczę się trwać w postawie nieoceniania ludzi. Nie łatwe zadanie, bywa że emocje szybują wysoko i muszę poczekać, aż opadną do poziomu, kiedy mogę znów wrócić do decyzji – „nie oceniam ludzi”. Wszystko wydaje się takie trudne. Łapię się, na tym, że zbyt mało dziękuję Bogu za łaskę wiary, bo dzięki niej mogę popatrzeć na świat i wydarzenia „trzymając Jezusa za rękę”. Możliwość szukania odpowiedzi na przychodzące pytania w Piśmie Świętym jest nieoceniona. Chciałabym zachęcić każdego do szukania nadziei, siły i wiary w Biblii.
Dziś wiele kobiet strajkuje. Wiele, ale to nie znaczy, że wszystkie i nie znaczy, że wyrażają wolę, poglądy, zdanie wszystkich kobiet. Nie proponuję strajku, ani wojny o której mówią. Chciałabym zachęcić byśmy wspólnie popatrzyli na kilka kobiet, które żyły w minionych czasach, wcale nie łatwiejszych niż nasze. Po prostu innych. Ufam, że poznanie ich może wiele wnieść w nasze życie. O kim mowa? O kobietach, które znajdziemy na kartach Biblii. Jest ich kilka, mają swoją historię nie zawsze poprawną ☺, ale ciekawym doświadczeniem może być przyjrzenie się im z bliska. Nauka płynąca z ich życia może wiele wnieść w nasze życie. Ile? A to już każdy, każda z osobna będzie decydować.
Przedstawiam dziś… Nie, nie Ewę. Nie chcę żeby było tak przewidywalnie. Miriam czyli Maryję? Nie tym razem, choć z pewnością nie zabraknie jej obecności.
Tamar.
Znajdziemy ją w 38 rozdziale księgi Rodzaju. Jej historia rodzi emocje. Choć była poganką, została najpierw żoną pierworodnego syna Judy. Miał na imię Er, niestety nie żył w zgodzie z Bożymi nakazami i po raz pierwszy Tamar została wdową. Jej szczęście polegało na tym, że zmarły mąż miał brata, którego zgodnie z obowiązującym wtedy prawem, było obowiązkiem poślubić bratową i począć z nią potomka swemu nieżyjącemu bratu. Jakże kruche okazało się jej szczęście. Została oszukana, bo jej szwagier a zarazem obecny mąż nie miał w planach obdarowania żony potomstwem. Jego postępowanie przyniosło mu śmierć. Tamar ponownie owdowiała. Był jeszcze jeden, ostatni z trzech braci, który był jeszcze dzieckiem. Tym razem Tamar została oszukana przez teścia. Nie miał zamiaru dać jej swego najmłodszego syna obawiając się o jego życie. Co więc zrobił? Tak po prostu, jak zbędny i niechciany przedmiot, odesłał ją do domu rodzinnego. Jakież upokarzające doświadczenie! Oszukana i niesprawiedliwie obciążona winą za śmierć obu mężów. Nikt nie stanął w jej obronie. Nikt nie spojrzał, nie potrudził się nawet by zbadać dlaczego umarli ci mężczyźni? Winna była kobieta.
Tamar nie traciła ducha, choć jej sytuacja była trudna. Jako zupełnie nieużyteczna została oddana rodzicom by być dla nich ciężarem. Z pewnością nikt nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji. Można w jej sytuacji zacząć lizać swoje rany, popaść w smutek zżerający duszę i nikt nie będzie się dziwił. Ale Tamar postanawia zawalczyć o siebie. Jest niezwykle zdeterminowana i pełna woli walki o siebie, o swoją przyszłość. Układa plan, który pozwoli jej zostać w końcu matką, a tym samym zabezpieczy jej przyszłość i szacunek. Ryzyko jest duże, więc trzeba dopracować szczegóły.
Specyfika planu zakładała wejście w postać nierządnicy sakralnej by uwieść teścia! Był już wdowcem, ale nie myślał o tym, że nie dopełnił obowiązków wobec swojej synowej. Tak, to bardzo śmiały plan. Trzeba mieć dużo odwagi do wykonania go. Udało się! Nawet zabezpieczyła się przed ukaraniem jej za nierząd (przez „sprawiedliwego” teścia!) Karą w takim wypadku była śmierci przez spalenie. Jako, że „życzliwych donosicieli” nigdy na świecie nie brakował, Juda dowiedział się, że Tamar jest brzemienna. Jakże łatwo przyszło mu wydać na nią wyrok śmierci! Musiał nosić w sobie ogromny żal do niej za śmierć dwóch synów. Może myślał, że teraz już na pewno jego najmłodszy syn będzie bezpieczny? Starał się być przecież sprawiedliwym i postępującym według prawa, ale tylko w jedną stronę*. Otóż życie sprawiło mu potężną niespodziankę. Po wydanym wyroku na Tamar, ta potrafiła wykazać, że ojcem potomstwa, którego się spodziewa jest nie kto inny, tylko właśnie jej teść. To sprawiło, że Juda uznał ją za sprawiedliwszą od siebie (Rdz 38,26). Szkoda, że musiała uciekać się do oszustwa i niemoralnego czynu, choć prawo stało po jej stronie. Musicie przyznać, że to barwna historia biblijnej kobiety o imieniu Tamar.
Jakie uczucia w Tobie wzbudza jej historia? Co w Tobie rezonuje? Fakt oszukania przez najbliższego mężczyznę, któremu ufałaś? Odezwał się może zawód? Zdrada? Dotyka Cię odrzucenie? Lęk o przyszłość? Czujesz się jak przeklęta? A może jesteś według Ciebie w beznadziejnej sytuacji?
Myślę, że te wszystkie uczucia nosiła w sobie Tamar. Podjęła decyzję, by nie zostać z tymi uczuciami na zawsze. Nie chciała pozostać do końca życia zgorzkniałą kobietą, wypełnioną smutkiem, rozczarowaniem. Znalazła w sobie inne uczucia- determinację, by zawalczyć o siebie. Ułożyła misterny plan i wykonała go. Nagrodą było nie tylko poczęcie się potomstwa, odzyskanie dobrego imienia, ale Tamar weszła do rodowodu Chrystusa. W ten sposób Jezus przyznał się do niej. Bóg we wszystkim współpracuje z nami dla naszego dobra! (por Rz 8,28). Ta, która przez moment stała się nierządnicą i oszustką, została wyróżniona przez Boga. Zadajesz sobie pytanie dlaczego? On patrzy w głąb serca. Nie tak powierzchownie jak człowiek. Jest cudownie Dobry i chce, by Jego błogosławieństwo przemieniało nasze życie. Patrzy inaczej niż człowiek. Nie skreśla tak jak czynią to ludzie albo czasem my sami skreślamy siebie.
Zachęcam do spotkania się z Tamar na kartach Pisma Świętego. Czytając księgę Rodzaju, napotkasz historię Józefa egipskiego, który został głęboko poraniony przez swoją rodzinę. Zarówno kobiety jak i mężczyźni przez całe wieki doświadczają ran zadawanych im przez najbliższych. Opuszczeni przez ludzi, ale nie przez Boga, walczą o siebie i zwyciężają.
Pijąc dziś wieczorną herbatę, pomyśl czego uczy Cię Tamar? Pomódl się co Bóg chce Ci powiedzieć przez jej osobę, historię.
*Prawo hetyckie (patrz przypisy Rdz38, 1-30 Biblia Tys. Wyd V) przewidywało w regulacji małżeństwa, że w przypadku bezpotomnej śmierci mężczyzny, obowiązek wzbudzenia potomstwa przechodzi na krewnego w tym również na teścia.