Zacheusz

Historia o Zacheuszu jest dość znana, może nawet dla niektórych „oklepana”. Mały Zacheusz wspiął się na drzewo, spotkał Jezusa, nawrócił się i rozdał majątek. Taaak. Dość płytko. Więc spróbujmy głębiej.

Łk 19, 1-10

„Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»”.

Jerycho jest miastem bogatym, obfitującym w wodę. Nie jakaś mała mieścinka, ale bogate miasto, w którym kwitnie handel. Jest życie, jest gwarno, jest tłoczno. I jest bogaty Zacheusz. (Gość ma po prostu dobry zawód). „Jak trudno jest tym, którzy mają dostatki wejść do królestwa Bożego”, „To co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga”. Łk 18, 24. 27 Zacheusz mimo bogactwa miał pragnienie czegoś więcej, głębiej, bardziej (nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamiał) – myślę, że to tłumaczy jego wystawienie się na pośmiewisko. Urzędnik wchodzi na sykomorę na oczach wszystkich. W drogich szatach nie pomyka się na drzewo tylko z ciekawości. Na szczęście nie zagłuszył tego pragnienia. Ta tęsknota pomogła mu przedrzeć się przez tłum. To był przełom. Czas specjalnej łaski, mocy, objawiania Boga w wyjątkowy, osobisty sposób czyli kajros. Myślę, że Wielki Post też jest takim czasem kajros dla nas, dla mnie. Tylko żeby nie zagłuszyć tego pragnienia, wspiąć się wyżej, zrobić wysiłek, nie przejmować się co inni na to. W dodatku trzeba się jeszcze wcześniej przedrzeć przez tłum. Jest gwarnie, jest tłoczno.

Tłum w Nowym Testamencie pojawia się często w kontekście cudów Jezusa. Tłum symbolizuje barierę, przeszkodę w dotarciu do Mistrza. Co jest w moim sercu tłumem? Oj, jest tłoczno i jest gwarno. Kupuję, sprzedaję, logistyka rodzinna, logistyka zawodowa. Dom. Mąż. Relacje. Zajęcia dodatkowe dzieci. Zajęcia dodatkowe moje. Marzenia, aspiracje, spotkania itd. Ten tłum faluje wokół Jezusa, płynie z Nim jak rzeka, ale mogę Go zobaczyć, mogę wyjść ponad ten gwar. MOGĘ SIĘ WYSILIĆ I WEJŚĆ NA DRZEWO.

BÓG LUBI BYĆ ZDOBYWANY. Odbiciem tego może być natura kobiety, która lubi być zdobywana, adorowana – w końcu jest stworzona na Jego obraz i podobieństwo. Zacheusz pokazał – ZALEŻY MI. Jezusowi też ZALEŻY, nawet bardziej, przecież… „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zacheusz schodzi z drzewa. 

Pójdźmy głębiej. Gdzie jest w Biblii jeszcze drzewo? Drzewo Krzyża… Zacheusz schodzi z drzewa a kilka rozdziałów później to Jezus wchodzi na Drzewo Krzyża. Za Zacheusza. Za mnie. Bez drogiej sukni… Wystawia się na pośmiewisko. „A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego Jego własne szaty i  odprowadzili Go na ukrzyżowanie”. Mt 27,31 Bierze na siebie pośmiewisko, które należało się Zacheuszowi, które należy się mi… Jak szydzi ze mnie zły, kiedy wpadnę w jego pokusę i zachowuję się pokracznie, jak nieraz sama z siebie szydzę, albo inni – Jezus to wszystko bierze na siebie. Również te prześmiechy, kiedy walczę w słusznej sprawie, kiedy innym moja wiara wydaje się naiwnością lub zostaję z góry uznana za „katotaliba”. To też bierze na siebie. Bierze też grzech Zacheusza i mój. „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy”. Iz 53,5a TAK OSTATECZNIE TO JEZUS WCHODZI NA DRZEWO KRZYŻA, ŻEBYM JA MOGŁA ZEJŚĆ TYLKO Z SYKOMORY. I to On oddaje mi swoje ostatnie tchnienie. Tchnienie życia. 

Na dzisiaj tyle. Cdn. bo jeszcze Jezus poszedł do domu Zacheusza. A tam też się działo.

Kontynuację powyższego tekst można przeczytać tutaj.