Święci listy piszą

Z okazji Dnia Kobiet warto dziś wspomnieć o wyjątkowej kobiecie, która z miłości do Jezusa wymknęła się stereotypom i ograniczeniom swojej epoki, żyła zgodnie z tym, w co wierzyła i na trwałe zapisała się w historii, jako jedna z największych świętych i Doktorów Kościoła.

Co można zrobić, kiedy widzi się, że ukochany Kościół idzie w złą stronę? Jaką postawę ma przyjąć wierny? Historia uczy nas, że w okresach kryzysu ludzie zachowują się różnie: albo są obojętni, albo tak obrażeni, że odchodzili wręcz ze wspólnoty. A niektórzy natomiast pisali listy.

Św. Katarzyna ze Sieny urodziła się w 1347 roku. Była jedną z dwadzieściorga pięciorga dzieci Lapy Piacenti i Giacoma Benincasa. Jako dziecko Katarzyna doznała wizji Jezusa i paru świętych, co trwale odbiło się na dziewczynce, pogłębiając jej pobożność ascetyczną. Kiedy miała czternaście lat po raz kolejny objawił jej się Jezus. W tej wizji doszło do mistycznych zaślubin, a dokładniej zaręczyn, które ostatecznie przekonały Katarzynę co do wyboru powołania. Dziewczyna tak mocno przeżyła to doświadczenie, że obiecała sobie, że zachowa czystość i odda się w służbę Jezusowi.

Przyszła święta była uparta i stanowcza, a skoro postanowiła coś sobie, nie ustępowała i doprowadziła do tego, płacąc każdą cenę. Postanowiła, że nie wyjdzie za mąż? Nie wyszła, chociaż jej rodzina niemal wyrywała sobie włosy z głowy. Postanowiła zostać tercjarką w trzecim zakonie dominikański, to została. Początkowo nie chciano jej przyjąć ze względu na jej młody wiek. Ale Katarzyna postanowiła sobie, że tak będzie, więc rozchorowała się nawet z tego napięcia, aż w końcu siostry ją przyjęły.

Katarzyna miała na tyle silny charakter, że nawet nie zamierzała zamknąć się na stałe za klasztornymi murami. Wybrała wiec zakon otwarty, nadal mieszkała w domu rodzinnym i wykonywała swoje zakonne obowiązki z całym oddaniem. A nawet więcej.

Powszechna była wtedy duchowość umartwiania się. Uważano za coś godnego pochwały, kiedy krępowano, dręczono swoje ciało, aby umocnić swojego ducha. Pobożni ludzie w samotności lub publicznie biczowali się, głodzili, narażali na liczne trudy, urazy, choroby, aby oczyścić swoje dusze. Wszelkie namiętności, szczególnie u kobiet, wiązano z zapachem demonicznej siarki i pochwalano ich gaszenie. 

Nasza święta jednak poszła znacznie dalej. Od dzieciństwa odmawiała sobie jedzenia, z czasem ograniczając go do przesady, aż jej żołądek przestał być w stanie przyjmować pokarmów. Biczowała się więcej, niż zalecała reguła. Nosiła na sobie żelazny łańcuch wokół bioder. Cierpienie ciała pomogło jej być bliżej Boga, jak tego zawsze pragnęła. Zasłynęła w swoich czasach jako mistyczna, stygmatyczna oraz kobieta wyjątkowej, przenikliwej inteligencji.

No a gdzie tu listy? W czasie swoich zajęć siostra Katarzyna zajmowała się chorymi, więźniami i potrzebującymi. Prowadziła jednocześnie duchowo kilku uczniów, otrzymała charyzmat uzdrawiania oraz niezwykłe stygmaty w kształcie płomieni. Chociaż była tak niesamowicie zajętą osobą, zainteresowana była również polityką w Italii i kiedy zauważała jakąś nieprawidłowość, nie wahała się, aby ją wskazać. Nawet jeśli dotyczyłoby to biskupa, króla czy samego papieża.

Papiestwo w XIV wieku przeżywało poważny kryzys. W 1309 roku na papieża wybrano francuskiego arcybiskupa Bertranda de Got, który przyjął imię Klemensa V. Był on jednak bardzo zależny od króla Francji i wbrew zapowiedziom nie wyjechał do Rzymu, ale osiadł w Awinionie. Rozpoczął się okres tzw. niewoli awiniońskiej, kiedy to kolejno obierani papieże byli Francuzami, zależnymi od króla Francji. Mieszkańcy Rzymu byli gotowi nawet wybrać własnego papieża, co też uczynili i w świecie chrześcijańskim zapanował niemały chaos na kolejne prawie siedemdziesiąt lat.

Katarzyna była jedną z tych osób, która nie mogła na to patrzeć z założonymi rękami. Sama nie potrafiła czytać czy pisać, ale zaczęła dyktować listy nawołujące papieży Urbana V i Grzegorza IX do powrotu do Rzymu. Pisała długo, natrętnie, ale w końcu wspólnymi siłami z św. Brygidą Szwedzką udało się tego dokonać i papież Grzegorz IX przybył do Rzymu w 1376 roku. Tym samym zakończył się podział w Kościele.

Za swoje zasługi dla jedności Kościoła Katarzyna została kanonizowana w 1471 roku, w 1970 ogłoszono ją doktorem Kościoła, czyniąc ją jedną z czterech kobiet z tym zaszczytnym tytułem, a w 1999 Jan Paweł II mianował ją współpatronką Europy.

Jak już wspomniano, Katarzyna była uparta. Jej marzeniem było połączenie się z Jezusem w niebie i nic, co było na ziemi nie mogło sprawić, aby zmieniła zdanie. Kiedy postanowiła sobie, że będzie żyć aż do 33 urodzin, tak też zrobiła. Osiągnąwszy ten wiek przestała walczyć. Jej ciało było już wycieńczone praktykami ascetycznymi, wieloletnimi głodówkami, brakiem uwagi, że końcu odeszła w 1380 roku.

Dzisiaj jej historia wydaje się być skandaliczna. Świat pozwolił Katarzynie zagłodzić się na śmierć i jeszcze była za to chwalona. Trzeba jednak pamiętać, że były to czasy, kiedy ludzie pojmowali rzeczywistość inaczej. Nie widzieli choroby, ale poświęcenie. Nie widzieli problemu, ale wzór postępowania, aby uwolnić się od przywiązań. Nie widzieli śmierci, ale życie wieczne.

Święta Katarzyna ze Sieny mimo tych kontrowersji, które dziś zauważamy wokół jej życia, wykorzystała swój czas na ziemi do maksimum. Jej praca na rzecz potrzebujących, jej dzieła na rzecz uratowania jedności Kościoła, jej pobożność i prowadzenie ludzi do Boga zostały docenione. Jest jedną z tych świętych osób, których część biografii nie powinniśmy naśladować, ale raczej jej postawę wobec bliźnich, jej wiarę Bogu i jej zaangażowanie w Kościele. Św. Katarzyna nie dała się zamknąć w ustalonych przez innych ramach, dając przykład na całe stulecia, że żyjąc z Bogiem nic nie jest niemożliwe.

Ale to już inna opowieść…

Bibliografia:
Banaszak, Historia Kościoła Katolickiego, Warszawa 1987
M.D. Knowles, D. Obolensky, Historia Kościoła, t. 2, Warszawa 1988
E. Abbot, Historia celibatu, Wrocław 2003