Jak usłyszeć Boga – cz. 1

Często zastanawiamy się, czy jest to w ogóle możliwe, by usłyszeć Boga. Będąc w kościele już od najmłodszych lat słyszymy, że modlitwa jest rozmową z Bogiem. O ile na ogół z łatwością wylewamy przed Nim serce, to dużo trudniej nam już usłyszeć Jego odpowiedź. Wiemy, że potrzebujemy relacji z Jezusem, a przecież podstawą każdej relacji jest dobra komunikacja. Sięgnijmy do Słowa Bożego i zobaczmy, co ono nam mówi na ten temat.

W Ewangelii wg św. Jana czytamy: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. (…) Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,1-5.9-12). Widzimy, że Wszechświat powstał wskutek tego, że na początku Stworzenia Bóg przemówił.

Ale czy Bóg może przemawiać do zwykłych ludzi? W Iz 65,24 czytamy: „I będzie tak, iż zanim zawołają, Ja im odpowiem; oni jeszcze mówić będą, a Ja już wysłucham”. Werset ten pokazuje nam, że nasz Stwórca tak bardzo pragnie do nas mówić, że nawet nas wyprzedza: odpowiada jeszcze zanim my zaczniemy. Co więcej, Bóg daje nam obietnicę, że będzie do nas mówić: „Wołaj do Mnie, a odpowiem ci, oznajmię ci rzeczy wielkie i niezgłębione, jakich nie znasz” (Jr 33,3), Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu, wyzwolę go i sławą obdarzę” (Ps 91,15).

W Nowym Testamencie Bóg mówi do Maryi, Józefa, Pasterzy, potem przez samego Jezusa. Widzimy jednoznacznie, że Bóg mówi do człowieka.

Może zrodzić się w nas teraz kolejne pytanie: jak to się dzieje, że Bóg, który jest duchem, komunikuje się z nami, istotami materialnymi? W Ewangelii wg św. Jana czytamy: „Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,24). Być może postrzegamy siebie jako istoty cielesne, tymczasem nasza konstrukcja jest bardziej złożona: mamy duszę mieszkającą w ciele. Bóg komunikuje się z naszym duchem, a ten oddziałuje na naszą wyobraźnię i nasze myśli. Duch Święty, który w nas mieszka, także komunikuje się z nami. W J 4,26 czytamy: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”.

Dlatego wierzymy, że głos, który słyszymy czasem w naszych myślach czy wyobraźni, jest głosem Ducha Świętego.

W wielu z nas może pojawić się jednak wątpliwość i kolejne pytanie: skoro to takie proste i oczywiste, to dlaczego ja Go nie słyszę? Jest wiele powodów, przez które nasze uszy duchowe mogą być „zatkane”.

Słowo Boże jest jak fala radiowa, która, aby mogła płynąć, potrzebuje nadajnika, odbiornika i dobrego łącza. Nadajnikiem jest Święty Bóg – a więc działa zawsze. Łącze może stanowić czasem problem (Dn 10), lecz rzadko się to dzieje. Najczęściej problem tkwi w odbiorniku, czyli w nas.

Pierwszy powód niesłyszenia Boga, jaki przychodzi mi na myśl, to po prostu uparte powtarzanie: „Nie potrafię Go usłyszeć, nie umiem”. Co na to Słowo? Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną”. W Słowie Bożym jesteśmy porównani do owiec, które znają głos swojego pasterza i słuchają Go. Dlaczego Go znają? Bo z Nim przebywają. Rozpoznają Jego gesty. Spędzając z Nim czas uczymy się rozpoznawać atmosferę Jego obecności. Zmieńmy więc nastawienie i ogłaszajmy nad samymi sobą  Słowo Boże w tym temacie! Możemy się modlić poniższymi wersetami:

Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!», gdybyś zboczył na prawo lub na lewo.” (Iz 30,21)

Pan Bóg Mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie.” (Iz 50,4)

„Panie, wyznaje wiarę, że moje duchowe uszy mogą słyszeć Twoje słowo i gdy zboczę na lewo lub prawo powiesz mi i wskażesz mi właściwą drogę. Wierzę, że mieszka we mnie Twoje słowo i umiem pomóc strudzonemu. Dziękuję Ci, Boże, że każdego ranka wlewasz we mnie pragnienie, by Cię słuchać i być Twoim uczniem”.

Często myślimy, że Bóg przemawia tylko do wybranych: niektórych księży, charyzmatyków – ale nie do wszystkich wiernych. Pogląd taki nie jest zgodny ze Słowem Bożym. W ewangeliach czytamy, że Jezus rozmawiał i jadał z grzesznikami, prostytutkami, faryzeuszami. Zauważmy, że nawet ludzie wykluczeni przez społeczeństwo, tacy jak niewidomy, trędowaty czy kobieta cierpiąca na upływ krwi, nie byli przez Jezusa odrzucani. On nie odrzuca również Ciebie ani mnie. Nasze poczucie grzeszności i niegodności względem Boga też może być powodem niesłyszenia Go. Mamy poczucie żalu, wstydu i potępienia ze względu na naszą przeszłość. Zwróćmy uwagę na jedną rzecz: to nie Bóg nas odrzuca, tylko my separujemy się od Niego. Rozwiązaniem jest tu przebaczenie samemu sobie, zwrócenie się do Niego i uznanie, że Jego miłosierdzie jest większe niż nasza grzeszność.

By usłyszeć Boga, trzeba nadstawiać ucha, być skupionym i oczekiwać, że będzie mówić do nas. Jeśli się tego nie będziemy spodziewać, ciężko nam będzie usłyszeć w sercu ten cichy i spokojny szept.  

Ktoś może powiedzieć: „Rozpoznaję w sobie pewne natchnienia i myśli, ale skąd mogę wiedzieć, czy one są ode mnie, czy od Boga?” Myślę, że każdy z nas na początku swojej drogi duchowej zadawał sobie to pytanie. A co na to Biblia? Popatrzmy na młodego Samuela. On też na początku nie potrafił rozpoznać głosu Boga. W 1 Sm 3, 1-9 czytamy: “Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: «Oto jestem».  Potem pobiegł do Helego mówiąc mu: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli odrzekł: «Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać». Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać». Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha». Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu.”

Podobnie jak Samuel, my także wzrastamy w poznawaniu Boga. Powinniśmy szukać Go w ciszy, w modlitwie. W powyższym fragmencie uwagę zwraca również Heli jako jego przewodnik duchowy. Może być to dla nas też podpowiedź, abyśmy pytali ludzi, którzy przeszli już tę drogę i są dalej w rozwoju duchowym.

Duże znaczenie w komunikacji z Bogiem ma też to, jak Go postrzegamy. Jeśli mamy obraz Boga jako tego, który karze i zmusza do wypełnienia Jego woli, w głębi serca nie będziemy chcieli Go słyszeć. Będziemy się obawiać, że będzie nas próbował zmusić do czegoś, czego nie chcemy. Nie umiemy wtedy zaufać, że On nas kocha i chociaż Jego drogi często nie są naszymi, pragnie dla nas wszystkiego, co najlepsze. „Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was – wyrocznia Pana – zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie” – Jr 29,11

Jak widać jest wiele przyczyn przez które słyszymy „ciszę w eterze”. Pozwolę sobie wymienić jeszcze jeden. Niektórzy mówią, że dawniej słyszały Boga, ale od pewnego czasu już Go nie słyszą. Jeśli tak jest w naszym przypadku, zastanówmy się, co takiego poprzednio od Niego usłyszeliśmy. Może się okazać, że nas o coś prosił, a my tego nie zrobiliśmy.

Było tak z pewną kobietą, która została uzdrowiona z choroby przewodu pokarmowego. Po pewnym czasie zaobserwowała, że część objawów wraca. Zaczęła więc się modlić i wyznawać Słowo. Tymczasem Pan na modlitwie powiedział do niej po prostu: „Zmień dietę”. Na początku nie przyjęła tego słowa do siebie. Uznała, że to nie może być Bóg, bo to, co do niej powiedział jest za mało „duchowe”. Modliła się językami, prorokowała nad sobą, ale nic się nie zmieniało. Na modlitwie cały czas słyszała, że ma zmienić dietę. W końcu przyjęła to słowo i poprawiła swoją dietę. Po kilku dniach objawy ustały. Czasami najprostsze rozwiązania są dla nas najtrudniejsze do zrealizowania.