1.11.1950 roku papież Pius XII ogłosił za dogmat wiary Wniebowzięcie Maryi tymi słowy: „Oświadczamy, iż jest dogmatem objawionym przez Boga, że Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja po zakończeniu ziemskiego życia wzięta została z ciałem i duszą do chwały niebieskiej.”
„Jest dogmatem…”, czyli prawdą niepodważalną, zobowiązującą (dla każdego katolika), a jednocześnie światłem na drodze wiary (KKK 89). Jest to dogmat najmłodszy co nie znaczy, że się pojawił nagle przed siedemdziesięciu laty. Żył on i „dojrzewał” w Kościele od samego początku i to do tego stopnia, że nie trzeba było go oficjalnie „dogmatyzować”. Pisali o tym teologowie święci i nie święci, prosty lud praktykował to w modlitwie i pieśniach od pierwszego wieku. Było to tzw. powszechne przekonanie wierzących, nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, że Maryja, już z racji tego, że jest Matką Boga (to był pierwszy maryjny dogmat w Kościele), jest w niebie i to z ciałem i duszą. Skoro wziął Henocha i Eliasza, to tym bardziej tę, która Słowo Boga przyjęła całym sercem, nosiła je w sobie i to Słowo nam dała, która jest „łaski pełna” i „błogosławiona między niewiastami”… Polecam odczytać sobie błogosławieństwa (Mt 5,3-10) w świetle ich wcielania się w życiu Maryi. Dla mnie konkluzja jest jedna: Ona jest błogosławiona, szczęśliwa i to w pełni. Zainteresowanych tym tematem, albo mających problem z przyjęciem dogmatu odsyłam do pozycji traktujących o tym dogmacie czy o dogmatach ogólnie. Szukajcie a znajdziecie. Łatwo powiedzieć, że mi się to nie podoba. Kto jednak za tym niepodobaniem stoi? Chyba warto rozwiewać wątpliwości, bo jak się ich nazbiera to może być z tego burza, a raczej na pewno będzie. A po co?
Ja chciałbym tutaj więcej popatrzeć na tę prawdę jako „światło na drodze wiary”. Co oświeca mi ten fakt, że Maryja została wzięta do nieba?
- Niebo jest dla nas, dla ludzi! To nie żadne bujdy, czcze obietnice! „Idę przygotować wam miejsce”. No i zabrał jako pierwszą swoją Mamę. Jakżeby mogło być inaczej. I nie chodzi o więzy krwi (te u nas często biorą górę np. w obstawianiu stanowisk, tzw. nepotyzm), ale o więzy serca, o wzorcowe wypełnianie woli Ojca, o słuchanie Słowa i zachowywanie go, wypełnianie. W moim przypadku też nie będzie chodziło o pochodzenie, status, piastowany urząd, ale tylko i wyłącznie o więź w sercu, prostą i pokorną, ufną – bo wszystko w Jego ręku.
- Niebo jest dla mojego ciała! Bóg „z ciałem i duszą” bierze do nieba! Dogmat ten został ogłoszony nie przypadkowo w czasie gdy materializm się zaczął panoszyć jak gangrena. „Tylko ciało”, „potem nic”… A z drugiego końca: „no to karajmy to złe ciało, męczmy je, katujmy, bo ono jest więzieniem tej biednej duszy”. Ileż ja takich bzdur się nasłuchałem w swoim życiu… A tu? DO CHWAŁY! Cały człowiek! Dusza wcielona. Bóg woła i przez ten dogmat: „chcę cię tu całego synku, córko kochana. Cały jesteś święty, cały przeznaczony do chwały, do radości na wieki. Na wzór Jezusa zmartwychwstałego, to jasne. A w Maryi masz przykład, że to działa”. Więc dbaj o uświęcenie i duszy i ciała, czyń je coraz piękniejszymi, coraz bardziej chrystusowymi! „W tym świecie ciemności (kto temu zaprzeczy?), dogmat o Wniebowzięciu jaśnieje jak zorza polarna i przypomina nam orędzie w sposób natarczywy: nie wolno rozpaczać nad człowiekiem, lecz trzeba wierzyć w aktualność Zmartwychwstania Chrystusa i zmartwychwstania naszego ciała.” – jak pisze kard. Suenens.
- Niebo to dom! Gdzie Tata i Mama tam jest dom. Wiem, że Abba, to Tata i Mama w jednym. Ale po co w takim razie Jezus powiedział te cudowne słowa: „Oto Matka twoja”? Przyjmuję ją, przyjmuję wolę Jezusa i cieszę się na dom z Tatą i Mamą. Najlepszym Tatą i najlepszą Mamą. Wydaje mi się, że to Ona szykuje to miejsce dla mnie w tym domu. Stawia na stole świeże kwiaty (o ile one tam w ogóle więdną), wietrzy pierzynę… no dobra, kocyk, bo tam będzie zawsze lato… Naiwne, wiem, ale czy nie cudowne, rodzinne? Pozwólcie sobie na trochę marzeń, zróbcie przestrzeń dla wyobraźni, nawet jak Słowo mówi, że „ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało, co przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują”…
- Przypomina, że Jezus zwyciężył, a szatan przegrał. Wniebowzięcie jest tym Bożym zwycięstwem, potwierdzonym w Maryi, a zapewnionym dla nas. Nie mniej, zły ciągle próbuje ujadać i okłamywać, że to jeszcze nie przesądzone – i niestety ciągle ma posłuchaczy, którzy mu wierzą. W Maryi, ale Jezus znów a znów nam przypomina: „Nie bój się trzódko mała… Jestem z wami”. Ile Ona wycierpiała mimo, że była wolna od grzechu??? Jednak każde starcie ze złem było tylko okazją do proklamowania: Jezus, mój Syn zwyciężył!!! „jeśli On z nami to któż przeciw nam?”!!! „Wielbi dusza moja Pana… Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia nad tymi, którzy się go boją… rozproszył i (rozprasza) pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił (i strąca) władców z tronów, a wywyższył pokornych… ujął się (i ujmuje ciągle) za swoim sługą Izraelem (Kościołem) pomny na swe miłosierdzie jak obiecał naszym ojcom…”.
3majcie się nieba. Posyłam + na drogę w górę, żeby sił nie zabrakło.