Czytając o Zuzannie

Dostałem od Marioli tekst o Zuzannie do przeglądnięcia (może już go przeczytałeś a jak nie to przeczytaj, zachęcam) i …. poszła lawina myśli (jak ktoś twierdzi, że Biblia to nuda, to ja się z tym absolutnie nie zgadzam!). Nie całkiem świeża, bo Zuzka z księgi Daniela już dawno mi przypadła do serca, a rozważanie tej historii odkrywało przede mną dalsze i dalsze tematy, że tak powiem, poboczne.

Temat nr 1 – wierność/niewierność, czy lojalność/nielojalność, zdrada. Ale nie tylko małżeńska. Przecież ksiądz, zakonnik, siostra zakonna też ślubowali wierność. O wierności to Mariola pisała (tak, trzeba walczyć o nią i to z pomocą Bożą, to nie przelewki). To wspaniała sprawa wierna żona, wierny mąż, wierny kapłan… Ale co jak przyjdzie pokusa, jak się nie oprę pokusie, nie podołam? Jak zamiast zbereźnego dziadka na drodze pojawi się książę z bajki? Albo zacznie do mnie zagrywać urocza, długowłosa blondynka wcale nie głupia? Pewnie, że walczyć, ale wiemy dobrze, że krew nie woda.  „Niech ten, komu się zdaje, że stoi, baczy aby nie upadł”, pisze św. Paweł (1Kor 10,12). Może jeszcze „nic się nie wydarzyło”, ale Jezus przestrzega: „Kto patrzy pożądliwie…” – więc może już się wydarzyło? A jeśli ktoś twierdzi: „ nie, nie mnie to nie do nie dotyczy”, zalecam – zrób sobie porządny rachunek sumienia, bo chyba ktoś cię okłamuje (albo sam siebie), i czytaj dalej…

Temat 1a – inne zdrady. Jeszcze się oburzymy, gdy ktoś z kimś na boku… A co kiedy ktoś z czymś na boku??? Oj, tak, drogi mężu, żono, księże, siostro, bracie,  można zdradzać z komórką; z grą; ze sportem; z pracą; z hobby (nawet bardzo pięknym i niewinnym); z piwkiem; ekranem (teraz już coraz bardziej komputera), a tu najczęściej  z pornografią, z supermarketem; z miotłą… Albo co jak zdrada jest z mamuśką, własnymi  dziećmi, najlepszą koleżanką, najlepszym kolegą? – i wcale tu nie myślę o kazirodztwie, pedofilii czy homoseksualizmie… Tak, ze wspólnotą (szeroko rozumianą a nie tylko religijną) też można zdradzać, też. Bo zdrada moim zdaniem jest zawsze kiedy ktoś lub coś wchodzi przed żonę czy męża w hierarchii wartości, w porządku miłości (a więc i czasu i poświęconej energii, uwagi).  Chyba za często nam to umyka i za łatwo się usprawiedliwiamy, no nie?

Temat nr 2 – jak łatwo oskarżyć! Jak łatwo można manipulować prawem, zwłaszcza korzystając z autorytetu, pozycji! Jak ci dwaj dziadkowie z Daniela. Okrutnie, złośliwie, fałszywie, bez pardonu. Ileż to trzeba, by dziś przylepić księdzu kartkę: pedofil? Pewnie, że trzeba czuwać, bo fakty mówią, że problem jest; ale kto czuwa, by proces był sprawiedliwy, by media nie wydawały wyroku zamiast sądu? A czy w czymkolwiek jest lepsze oskarżenie za plecami (obmowa, a jeszcze częściej oszczerstwo) – tu już bez autorytetu ale tak, dla „zasady”? Albo takie oskarżenie „w twarz” (w autorytecie męża, żony) kiedy sprawa się tak zwanie rypnie – ale tak naprawdę wcale się nie rypnęła, tylko „ktoś, coś, komuś życzliwie doniósł”? Wtedy podstawą sądu są tylko domysły i stare zranienia. Kiedy zabraknie rozsądku, trzeźwego myślenia, konstruktywnej i spokojnej rozmowy, kiedy zabraknie Boga i Jego patrzenia na człowieka („Nie sądźcie!”, „ Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”…), zostają tylko emocje i domysły – tu diabeł potrafi  się wykazać, oj, potrafi. I dzieje się źle, i ludzie się ranią. A te rany są szczególnie głębokie.

Temat nr 3 – a co jak upadnę, ale się opamiętam, żałuję i przyznam??? Ja mówię: ALLELUJA! BOGU CHAWAŁA! Nie dlatego, że upadł(a), ale dlatego, że powstaje, chce powstać – bo to jest postawa człowieka! Często upadek jest początkiem nawrócenia! Także tego małżeńskiego czy kapłańskiego. Ile trzeba odwagi by tego dokonać, by stanąć przed prawdą obnażonym, bez tajemnic! Bóg ciągle woła: „Wróć Izraelu – Odstępco. Nie okażę wam oblicza surowego, bo miłosierny jestem… Tylko uznaj swoją winę…” (Jr 3,12-13). No, toż właśnie uznaję pokornie, ze łzami w oczach, z rozbitym sercem – oddaję się w twoje ręce Boże, mężu, żono… Bóg przebacza, przygarnia, każe ucztę przygotować, bo wróciła córka, bo wrócił syn. A ty co??? Nie sądź! Proszę cię nie sądź! Sądzi diabeł, Jezus usprawiedliwia… Nie zamykaj się w swoim bólu, nie buduj muru… Szukaj pomocy u mądrych ludzi…   Bądź rozsądny, proś Ducha Świętego o mądrość i odwagę.  Odwagę do przyjęcia, do przebaczenia. Odwagę, by przypatrzeć się sobie – bo przecież w każdej relacji są dwie strony i obydwie odpowiedzialne za taki czy inny stan rzeczy. Najczęściej przed zdradą fizyczną jest zdrada mentalna – tej drugiej osoby. To nie jest  oskarżanie ani usprawiedliwianie. To stawanie w prawdzie, które często boli i dlatego się go boimy… No i rozmawiajcie – tylko broń Boże nie po to by drążyć w tym bagnie (bo będzie wciągało), słuchajcie się (może po raz pierwszy w życiu) i módlcie, bo „bez Boga nic (dobrego) nie możecie uczynić”. Pewnie nie będzie to łatwe i będzie to trwało zanim wróci równowaga. Ale może właśnie ta sytuacja sprawi  – a właściwie to Bóg sprawi posługując się tą sytuacją – że skończy się życie obok siebie a zacznie życie we dwójkę, w prawdziwej relacji dwojga słabych, grzesznych ale z dobrymi chęciami ludzi, słuchających  Boga bardziej niż ludzi czy siebie samego.

Temat nr 4 … Jeszcze parę tematów mi się nasuwa, ale jak pisze św. Jan „nie chciałbym używać atramentu i pióra. Mam bowiem nadzieję, że zobaczę się wkrótce z wami i wtedy osobiście porozmawiamy” (3 J 13–14). 

Święta Zuzanno (myślę, że mogę śmiało tak ją nazwać), dzielna, mądra, wierna i bogobojna niewiasto, módl się za nami wszystkimi;  zwłaszcza za tymi fałszywie albo pobieżnie osądzonymi. I ty, święty Józefie, mężu sprawiedliwy, też módl się za nami – o umiejętność trzeźwego osądu i pokorę w słuchaniu Boga i ludzi.

Ps.  Małżonkom, którzy jeszcze nie widzieli, albo widzieli, ale nijak ich to nie dotknęło (w co nie wierzę za bardzo), polecam film „Ognioodporni”. I porozmawiajcie po filmie.

3majcie się nieba. ks. Jarek