I pokój ludziom dobrej woli

Boże Narodzenie to czas świętowania, kiedy mamy okazję zatrzymać się w pędzie współczesnego świata, spędzić parę chwil z bliskimi i odpocząć. To także okres, kiedy możemy choć na moment zapomnieć o problemach i skupić się na jednej z największych tajemnic świata. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Czasem świat i jego sprawy są tak absorbujące, że zagłuszają lub nawet uniemożliwiają świętowanie. Jednak znajdują się czasem osoby, dla których Boże Narodzenie jest ważniejsze niż konflikty czy wojny, jak niektórzy żołnierze podczas I wojny światowej. 

Nie bez przyczyny konflikt zbrojny, jaki wybuchł w 1914 roku nazwano wkrótce Wielką Wojną. Przez cztery lata walk do wojny przyłączyły się państwa niemal całej Europy oraz Stany Zjednoczone. Dopuszczono się niesłychanych jak na tamte czasy okrucieństw, a stosowanie nowych broni masowego rażenia, np. gazów bojowych na zawsze zmieniło sposoby prowadzenia walk. Olbrzymie straty w ludziach i infrastrukturze, okaleczeni na całe życie żołnierze, cierpiący zarówno na ciele, jak i na umyśle oraz rozbicie starego porządku w Europie, to tylko niektóre skutki wojny. Była to pierwsza wojna totalna, dotykająca tak mocno każdą z walczących stron. Początkowo nikt nie spodziewał się, że ten konflikt przerodzi się w taką masakrę, że zmienią się reguły gry. Nikt też nie był przygotowany na kilkuletnią wojnę w okopach czy też na walkę o każdy metr ziemi. 

Boże Narodzenie w 1914 roku zastało żołnierzy obu stron w okopach w pobliżu miasta Ypres we Flandrii. Po kilku miesiącach walk wszyscy byli zmęczeni i zniechęceni, i nic nie zapowiadało rychłego zakończenia tej wojny. Papież Benedykt XV apelował o rozejm na czas świąt, ale nikt nie słuchał głosu rozsądku docierającego z Watykanu. Jednak to, co było niemożliwe dla sztabów wojskowych, stało się potrzebą serca prostych żołnierzy.

24 grudnia w niemieckich okopach żołnierze zaczęli zapalać lampki i świeczki bożonarodzeniowe. Był to dość niezwykły widok jak na te warunki i Brytyjczycy obserwowali to z wysoką podejrzliwością. Nagle z okopów doleciał do nich śpiew kolędy „Cicha Noc”. Prawdopodobnie ze strony aliantów pierwsi wyłamali się Walijczycy, służący w oddziałach fizylierów (czyli piechoty uzbrojonej w karabiny maszynowe), którzy razem z nimi zaczęli śpiewać tę kolędę. Na ten znak żołnierze niemieccy spontanicznie wyszli ze swoich okopów i podeszli do swoich wrogów. Mimo kategorycznego zakazu, Brytyjczycy również wyszli im naprzeciw i rozpoczął się czas Bożonarodzeniowego Rozejmu na ziemi niczyjej, czyli pasie ziemi między okopami obu stron.

W tym krótkim czasie, zarówno żołnierze niemieccy, jak i brytyjscy zaczęli świętować. Wspólnie śpiewali i bawili się, pili alkohol czy palili papierosy, grali w piłkę nożną, a nawet wymieniali się drobnymi podarunkami. Podobne niezwykłe wydarzenia miały miejsce również na innych odcinkach frontu. 

Sztaby obu stron musiały się w końcu pogodzić, że żołnierze potrzebują tego świątecznego okresu i zgodziły się na czasowe zawieszenie broni. Wymieniono nawet oficjalne podarunki, Niemcy przekazali beczkę piwa, a Brytyjczycy pudding śliwkowy. Oficjalnie był to jednak czas na zebranie ciał poległych żołnierzy i godne ich pochowanie. Doszło nawet do kilku wspólnych pogrzebów, gdy w jednym grobie złożono ciała zarówno Brytyjczyków, jak i Niemców. Szkocki dudziarz dla wszystkich odegrał Psalm 23.

Niestety rozejm ten nie trwał długo. Już przed godziną 9:00 26 grudnia wznowiono oficjalnie walki. Nie na wszystkich jednak odcinkach jednocześnie, były takie miejsca, gdzie rozejm ten nieoficjalnie trwał nawet parę tygodni. Były jednak też i takie miejsca, gdzie nie było go zupełnie i nawet w czasie Świąt dochodziło do nalotów i walk.

Ten krótki epizod w historii I wojny światowej pokazuje to niezwykłe pragnienie uczczenia dnia, w którym Zbawiciel przyszedł na świat. Nawet między wrogami możliwe było chwilowe porozumienie i krótkotrwały pokój. Niestety nie zakończyło to ani wojny, ani nienawiści, jaką żywiły wobec siebie obie strony. Natomiast rok później nikt już nie myślał o zawieszaniu broni na czas Świąt. Wojna rozpętała się na dobre, nienawiść między aliantami a Niemcami osiągała szczyty, gdy ci drudzy zaczęli stosować dewastujące gazy bojowe. 

Rozejm Bożonarodzeniowy w 1914 roku jest niestety tylko wyjątkiem w długiej historii świata. Jednak to piękny wyjątek, który pozwala nam zobaczyć, że gdy tylko obie strony jakiegokolwiek konfliktu, czy to zbrojnego czy społecznego, pragną tego, pokój jest możliwy. Nie jest łatwy, jest kruchy i delikatny, ale możliwy, jeśli tylko w centrum jest Dzieciątko Jezus.

Ale to już inna opowieść…

Bibliografia (wybór):

W. Kowalski, „Rozejm bożonarodzeniowy – świąteczne pojednanie żołnierzy w 1914 r.” (https://dzieje.pl/aktualnosci/rozejm-bozonarodzeniowy-swiateczne-pojednanie-zolnierzy-w-1914-r)