Królowa Watykanu

My, żyjący w XXI wieku, często zapominamy, że w historii Kościoła istniał dość długi okres, kiedy to Rzym był stolicą Państwa Kościelnego, zarządzanego przez papieża, który sprawował władzę prawdziwego monarchy. Z jednej strony zajmował się sprawami duchowymi, jako przywódca katolików, ale z drugiej był władcą, którego sprawy państwa również interesowały. A często to co przyziemne, było znacznie bardziej zajmujące niż to co duchowe. Skoro zatem papież był kimś na kształt króla czy cesarza, to miał również swój dwór i możnowładców. Oraz rodzinę, która czerpała korzyści z tego, że ich krewniak zasiadał na tronie piotrowym. Chociaż ten stan rzeczy w XVII wieku był powszechnie akceptowany, to i tak kariera Olimpii Pamfilii była wyjątkowa.

Olimpia urodziła się w 1591 roku jako najstarsza córka Sforzy Maidalchini, poborcy podatkowego z niewielkiego miasteczka Viterbo w Italii. Jej narodziny nie ucieszyły ojca, który spodziewał się syna. Dziewczynka rosła i rozwijała się, a jakby na przekór swojemu ojcu odziedziczyła po nim intelekt i zmysł do handlu. Ojciec jednak postanowił, że wszystkie trzy córki wyśle do klasztoru. Nie było to podyktowane głęboką wiarą Sforzy, ale raczej faktem, że wiano dziewczyny wchodzącej do klasztoru było znacznie skromniejsze niż te, które musiałby wypłacić mężowi córki. Postanowił zatem oszczędzić i wysłać córki do zakonu.

Olimpia nie była typem potulnej nowicjuszki, jak jej siostry i zbuntowała się. Pragnęła wyjść za mąż, aby zyskać choć trochę niezależności, na którą mogła liczyć kobieta w Italii na przełomie XVI i XVII wieku. Ojciec pod karą ekskomuniki nie mógł zaciągnąć jej siłą do klasztoru, co zostało zatwierdzone na niedawnym Soborze trydenckim. Dlatego poprosił miejscowego księdza, który miał ją przekonać, przez wiele godzin namawiając do zmiany decyzji. Olimpia była nieugięta, więc poskarżyła się w liście swojemu biskupowi. Skarga trafiła nawet do rzymskiego trybunału Świętej Inkwizycji. Interwencja z Rzymu pomogła dziewczynie, którą już nie zmuszano do niczego.

Sprawa odbiła się jednak skandalem w Viterbo, a przed ojcem Olimpii stało teraz bardzo trudne wyzwanie, aby znaleźć męża swojej córce. W końcu jednak znalazł się Paolo Nim, najbogatszy młodzieniec w mieście. Para pobrała się, gdy Olimpia miała 17 lat. Wkrótce doczekali się dwójki dzieci, córeczki Constanzy, która przeżyła tylko kilka miesięcy oraz syna Nino. Jednak w 1611 roku Paolo nagle umiera, a 9 miesięcy później umiera również ich syn. 

Aby zachować swoją niezależność, Olimpia musiała ponownie wyjść za mąż. Jej wybór padł tym razem na zubożałego szlachcica Pamhilio Pamphili, dużo starszego od niej, za którego wyszła za mąż w 1612 roku. Dzięki temu związkowi ród Pamphilich zyskał pieniądze, a Olimpia tytuł szlachecki. Wkrótce przeprowadzili się do Rzymu, gdzie mieli dom na Piazza Navona. Doczekali się także syna i dwóch córek.

Apetyt na władzę dopiero się rozbudził w Olimpii. Młodszy brat jej męża, Gianbattista Pamphili był księdzem, ale mało ambitnym prałatem. Pewnego dnia Olimpia postanowiła sobie, że wesprze jego karierę w kurii rzymskiej, czy on tego chce czy nie. Pracował w sądzie watykańskim i szybko odkrył, że jego bratowa została obdarzona bystrym umysłem. Od tego momentu niemal do końca życia nie podejmował żadnej decyzji bez porozumienia z Olimpią. Dzięki temu zyskała ona spory wpływ na sprawy tego świata. 

Ten bliski związek we szwagrem nie spotkał się jednak z przychylnością opinii publicznej. Zaczęły krążyć złośliwe plotki o ich romansie. Nie powstrzymało to jednak Olimpii przed osiągnięciem swojego celu – kardynalskiego kapelusza dla Gianbattisty. Rozpoczęła serię starań, aby w pierwszej kolejności został on nuncjuszem w jakimś ważnym miejscu. W tym celu wydawała wystawne kolacje i zapraszała najznakomitsze postacie, aby mogły poznać jej szwagra. W końcu udało jej się i w 1621 roku otrzymał on posadę w Neapolu, a w 1629 roku w końcu został też kardynałem.

Apetyt Olimpii na władzę, jaką miała za pośrednictwem Gianbattisty nie malał. Skoro jej szwagier dzięki jej staraniom został kardynałem, to dlaczego nie papieżem? Olimpia oddała się z całym zapałem do budowania świetności rodu swojego męża. Rozbudowała rodzinną posiadłość. Dbała o znajomości dla jej szwagra. Zyskiwała jednak także wrogów, którym nie podobywały się pomysły Olimpii. Ona jednak się nimi nie przejmowała. 

W 1639 roku umiera mąż Olimpii. Jako wdowa trzymała ona nadal władzę w rodzinie i delikatnie mówiąc, kierowała swoim szwagrem. Dzięki jej staraniom jej rodzina zyskiwała coraz więcej i więcej. W 1644 po śmierci papieża Urbana VIII rozpoczęła starania, żeby jego następcą został Gianbattista. Rozpoczęła szeroko zakrojone działania, które nazwalibyśmy dziś lobbingiem, kiedy to podlizywała się zarówno francuskim, jak i hiszpańskim ambasadorom (od stuleci oba te państwa były w stanie konfliktu), czarowała włoskich kardynałów, przekupywała kogo się tylko dało i przekonywała krewniaczki kardynałów, aby szepnęły słówko swoim wujom, braciom czy bratankom za jej sprawą. Wszystko to jeszcze przed rozpoczęciem konklawe. Kiedy już za kardynałami zamknęły się drzwi, Olimpia nie ustawała w zbieraniu sojuszników. 

Udało jej się. 15 września 1644 roku Gianbattista Pamphili został wybrany 236 papieżem i przyjął imię Innocentego X. Nikt w Rzymie nie wątpił, że stery Kościoła w rzeczywistości znalazły się w rękach Olimpii. Innocenty bowiem nadal radził się we wszystkich sprawach bratowej. Szybko zorientowano się, że najkrótszą drogą do zdobycia przychylności nowego papieża, uzyskania zgody na coś lub na nowe stanowisko jest najpierw audiencja u Olimpii. Za „drobny” upominek Olimpia załatwiała różne sprawy w kurii rzymskiej. A to komuś przydzielić kapelusz kardynalski, a to przekazać jakiś tytuł itd.

W XVII wieku nikogo nie dziwił wpływ rodziny na papieża. Wręcz oczekiwano, że nowo wybrany papież zatroszczy się o swoją rodzinę, przekaże im jakieś tytuły czy dobra, a jednego z bratanków uczyni kardynałem. To była norma. Jednak fakt, że Olimpia przed długie lata zachowała realny wpływ na papieża dziwił i oburzał wielu. Jej wieloletnie działania i knowania przysparzały jej wielu wrogów. Krążyły o niej różne plotki i powszechnie krytykowano jej skąpstwo, wtrącanie się w nieswoje sprawy czy niemoralne prowadzenie się. Oskarżano ją o wszystko co najgorsze, głód, wojny, upadek obyczajów, powodzie i wiele innych katastrof. Olimpia wszystko to ignorowała do czasu, wykorzystując jednak każdą okazję do zemsty na tych, którzy szczególnie jej podpadli. Jednak cały świat był u jej stóp i to dawało jej dużo satysfakcji. 

Po sześciu latach pontyfikatu Innocentego X jego relacja z Olimpią się pogorszyła. Pokłócili się mocno, a zmęczony zachowaniem bratowej papież wygnał ją z Rzymu. Olimpia udała się do San Martino, gdzie czekała na odmianę swojego losu przez kolejne dwa i pół roku. W tym czasie w Rzymie raz po raz wybuchały różne skandale, ale nie było nikogo, kto by pomógł papieżowi je rozwiązać. Innocenty przekonał kolegium kardynalskie, aby pozwolili Olimpii na powrót do Rzymu. Widząc, jak w złym stanie znajduje się papież, kardynałowie się zgodzili, a Olimpia tryumfalnie wróciła do Wiecznego Miasta. Musiała jedynie pogodzić się ze swoimi wcześniejszymi wrogami, w tym z własną synową. 

Olimpia odzyskała wpływy. Szczególnie było to widoczne, jak Innocenty X zaczął poważnie chorować, a Olimpia nadal kierowała kurią w jego imieniu. Papież umarł w 1655 roku. Aby nie stracić wpływów podczas kolejnego konklawe Olimpia starała się wypromować swojego kandydata. Wybór padł jednak na Fabio Chigi, czyli Aleksandra VII, który nie należał do sympatyków Olimpii. Władza uciekła jej z rąk. 

Olimpia Pamphili umarła w 1657 roku na dżumę. Do dziś krąży legenda, że w burzowe noce po Rzymie przemierza czarna kareta zaprzężona w czarne konie, które mają wozić udręczoną duszę Olimpii. Kiedy jednak popatrzymy dokładniej na biografię Olimpii, możemy zobaczyć wyjątkową kobietę, która postanowiła nie dać się zamknąć w ramach przeznaczonych dla jej w płci w XVII wieku. Kobietę, którą swoją inteligencję i niezłomną wolę skierowała na umocnienie swojego rodu, na karierę jej szwagra, na dostatek. I jej się to udawało przez wiele, wiele lat. Praktycznie decydowała o sprawach Rzymu, a co za tym idzie całego Kościoła, a był to czas, kiedy Kościół leczył rany po reformacji. Nie można jednak powiedzieć, że była jedyną w historii kobietą, która miała tak znaczny wpływ na papieża, kurię czy Kościół.

Ale to już inna opowieść…

Bibliografia (wybór):

  1. E. Herman, „Królowa Watykanu. Prawdziwa historia Olimpii Maidalchini”, Warszawa 2009