Odnaleziona tajemnica

Zobaczyć, znaczy uwierzyć. Ale co dalej? Jak zmierzyć się z tajemnicą, której nie można objąć tylko rozumem? Jak pogodzić się ze zmianami, które zachodzą w nas, kiedy jej dotkniemy? Film „Zmartwychwstały” w reżyserii Kevina Reynoldsa pozwala nam zmierzyć się z tymi dylematami.

Uwaga! Poniżej mogą pojawić się spoilery dotyczące treści filmu.

„Zmartwychwstały” to film nakręcony w 2016 roku w reżyserii Kevina Reynoldsa. Reżyser ten nakręcił również znany obraz pt. „Robin Hood – książę złodziei”. Tym razem zmierzył się z historią biblijną, gdzie główną rolę powierzył Josephowi Fiennes („Zakochany Szekspir”, „Opowieść podręcznej”). 

Głównym bohaterem jest rzymski trybun Clavius, którego poznajemy, gdy tłumi zamieszki wśród Izraelitów, oczekujących na Mesjasza. Podczas jednej z takich akcji zabija nawet Barabasza. Kiedy wraca do Jerozolimy zastaje podenerwowanego Poncjusza Piłata, który zwierza się mu, że dopiero co wysłał człowieka na śmierć. Sprawa była dziwna, niepokojąca i Piłat rozkazuje Claviusowi dopilnowanie egzekucji. Na miejscu okazuje się widzowi Golgota, a człowiekiem, którego skazano na śmierć, był Jezus z Nazaretu.

Clavius nie tylko jest obserwatorem tej sceny, przejmuje kontrolę. To on nakazuje dobicie skazańców, oddaje ciało Jezusa Józefowi z Arymatei, osobiście nawet nadzoruje ułożenie Jezusa do grobu. A kiedy jest taka konieczność, samodzielnie pieczętuje grób. I to on rozpoczyna śledztwo w tej sprawie, kiedy dowiaduje się, że ciało nagle zniknęło. Szuka zwłok, ponieważ jest to jedyne logiczne wytłumaczenie.

W trakcie śledztwa poznajemy razem z Claviusem wielu świadków, którzy mieli kontakt z Jezusem po jego śmierci. Zanurzamy się coraz bardziej w tajemnicę. Tym bardziej jest to interesujące, że postrzegamy ją oczami poganina. Clavius wierzy w swoich bogów, uznaje, że istnieje Jahwe (polecam krótką, choć rewelacyjną scenę z modlitwą!), ale świat postrzega z ludzkiego punktu widzenia. A dowody, które docierają do jego rąk są, delikatnie mówiąc, niespójne. 

Ta sprawa go prześladuje. Czy to kwestia honoru, czy ciekawości, poświęca się w odnalezieniu ciała Jezusa, aby udowodnić, że świat jest miejscem wytłumaczalnym. Z tego względu śledzi nawet apostołów, aby odnaleźć miejsce, gdzie schowali ciało. Kiedy za nimi idzie, spotyka Go, żyjącego, zmartwychwstałego Jezusa.

To spotkanie to moment przełomowy. To zniszczenie dotychczasowego świata Claviusa, to uderzenie we wszystkie fundamenty jego pojmowania. Zamiast jednak starać się to zracjonalizować lub wyprzeć, jak to zrobili przekupieni przez kapłanów strażnicy (i w tym miejscu polecam scenę wyznania jednego z nich), Clavius musi podążyć za tym dalej, zbadać, zrozumieć, przeanalizować, dotknąć? Dlatego śledzi apostołów zmierzających do Galilei na spotkanie z Jezusem. 

A to już dopełni tylko przemianę Claviusa.

Film „Zmartwychwstały” nie należy do wielkich dzieł kina biblijnego. Nie ma ani tego rozmachu, jak „Pasja” Mela Gibsona, ani plejady gwiazd. Zdecydowanie nie miał też tego budżetu, co takie tytuły jak „Noe. Wybrany przez Boga” czy „Exodus: bogowie i królowie”.  Ale nie jest to film, który można przemilczeć. Tytuł odnosi się do Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa i pozornie wydaje się, że jest to po prostu kolejna wariacja na ten sam temat. Jednak już od samego początku możemy zauważyć, że nie jest to takie oczywiste. Otóż Zmartwychwstanie nie jest głównym wątkiem tego filmu, ale z drugiej strony… wszystko się wokół niego toczy.

Głównym bohaterem nie jest żaden z apostołów, ani nawet chrześcijan, ale poganin. Ktoś, kto nie miał nigdy kontaktu z żywym Jezusem. O tym, co On robił za życia dowiaduje się z drugiej ręki. Kimś, kto nie wychował się w tradycji oczekiwania na Mesjasza. Nie miał nic wspólnego z judaizmem, ani Torą czy Prorokami. Clavius jest bowiem człowiekiem z zewnątrz, bezstronnym logikiem, który musi wyjaśnić każdą tajemnicę. 

Kimś, w którym tak łatwo można zobaczyć każdego z nas, żyjących w XXI wieku. Poganie, osoby z innego kręgu kulturowego, tak oddaleni w przestrzeni i czasie od wydarzeń z Jerozolimy około 30 roku, że trudno dla wielu uwierzyć, że wszystko mogło tak być naprawdę. I my też mamy początkowo tylko zeznania świadków. Ale czy jest w nas pragnienie odkrycia tajemnicy Jezusa? Czy jest w nas zapał, jaki objawił Clavius, aby pojąć, zrozumieć, a w końcu przyjąć? 

Można powiedzieć, że główny bohater miał szczęście, ponieważ spotkał Zmartwychwstałego i wszystko było już dalej proste, a my nie możemy tego zrobić! Czyżby? To nie było ani takie proste dla Claviusa, ani nie jest niemożliwe dla nas. Możemy w ten, czy inny sposób doświadczyć żywego Jezusa, zaczynając od lektury Pisma Świętego, na modlitwie podczas Eucharystii kończąc. A do tego Jezus powiedział do świętego Tomasza „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29b).

„Zmartwychwstały” to film, który odświeża spojrzenie widza. Pozwala mu na zmianę perspektywy, na zastanowienie się nad własną wiarą i postawą. Mogą pojawić się dodatkowe pytania czy wątpliwości. Niech w doświadczeniu i rozwiązywaniu kolejnych tajemnic przykładem będzie Clavius, który dzięki swojej niezłomności w poznaniu prawdy, dotarł do jej sedna.

Czy można polecić ten film osobom niewierzącym, wątpiącym, poszukującym? Zdecydowanie tak. Kto wie, czy nie zasieje on tego ziarna, tego wewnętrznego niepokoju, który doprowadzi ich do odkrycia wielkiej tajemnicy? Oby!

Film „Zmartwychwstały” można obejrzeć na platformach steamingowych i płytach DVD.