Media społecznościowe są pełne wzruszających historii o osobach odzyskujących zdrowie, pracę, walczących w sądzie o sprawiedliwość, mimo przeciwności losu wspinając się na Mount Everest, adoptujące dzieci z Afryki. Pokazuje to jasno, że potrzebujemy zwyczajnych bohaterów. Chcemy znać osoby, które walczą i zwyciężają każdego dnia. Jednak kogoś, kto może nas zainspirować można jednak znaleźć w każdej epoce, nie tylko współczesnej. A jak może nas nie inspirować osoba, która nie tylko sama przezwyciężyła swoje kalectwo, ale również poświęciła swoje życie innym chorym ludziom?
12 września 2021 roku doszło do długo wyczekiwanej beatyfikacji dwóch niezwykłych Polaków, kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz matki Elżbiety Róży Czackiej. Oboje byli na swój sposób niezłomni, poświęceni pracy na rzecz Boga i ludzi.
Róża Czacka urodziła się na terenie dzisiejszej Ukrainy w Białej Cerkwi w 1876 roku. Była najmłodszą córką hrabiego Feliksa Szczęsnego Marii Czackiego, herbu Świnka. Wśród członków rodziny znajdowało się wiele znakomitości, np. pradziadek Tadeusz Czacki, działacz z okresu Sejmu Wielkiego czy stryj Włodzimierz Czacki, kardynał, przyjaciel papieży Piusa XI i Leona XIII. Wychowywano ją zatem w duchu pobożności i patriotyzmu.
Pomimo trudnych czasów zaborów, rodzina Róży była zamożna. Kiedy dziewczynka miała sześć lat, rodzina przeprowadziła się do Warszawy. W tym czasie Róża uczyła się w domu, gdzie zdobyła wszechstronne wykształcenie z języków obcych, literatury i historii. Trenowała również jazdę konną.
Niestety w rodzinie państwa Czackich częste były przypadki problemów ze wzrokiem. Róża również od dzieciństwa cierpiała na poważną krótkowzroczność. Jak miała 22 lata spadła z konia, co sprawiło, że zaczęła jej się odklejać siatkówka. Jej rodzice nie szczędzili środków, konsultowali się z licznymi specjalistami, jednak diagnoza była jednoznaczna. Róża nieodwracalnie straciła wzrok.
Była to przygnębiająca wiadomość dla młodej kobiety. Jednak podczas rozmowy profesor Bolesławem Gepnerem zasugerował, aby zajęła się ona tymi niewidomymi na ziemiach polskich, którymi nikt inny się nie opiekuje. Te słowa musiały poruszyć Różę, która przemodliła tę sprawę i postanowiła się poświęcić tym, którzy mieli mniej szczęścia od niej.
Sytuacja osób niepełnosprawnych, w tym niewidomych, w XIX wieku była nie do pozazdroszczenia. W czasie, kiedy wartością człowieka często była jego przydatność dla społeczeństwa, osoby, które nie mogły pracować automatycznie stawały się ciężarem. Widać to zwłaszcza wśród osób niewidomych, którzy często zmuszani byli do żebractwa. Metody uczenia takich osób, pomocy w ich przystosowaniu się do warunków pracy dopiero raczkowały na świecie. Na ziemiach polskich natomiast nikt się tymi osobami nie przejmował.
To właśnie stało się misją Róży. Ale aby móc pomóc, w pierwszej kolejności sama musiała nauczyć się samodzielności i życia w tych trudnych warunkach. Nauczyła się czytać i pisać brajlem. Odbyła liczne podróże zagraniczne do ośrodków dla niewidomych, aby uczyć się od nich, poznała liczne książki i artykuły na ten temat. Jej celem nie była tylko pedagogika czy filantropia. Wielokrotnie powtarzała, że pragnie przekazywać również wiarę.
Jej przygotowania trwały całe 10 lat. Dopiero w 1908 roku rozpoczęła pierwsze działania. Początkowo zajęła się pracą z niewidomymi kobietami, potem założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Warszawie. Wszystko sfinansowała z pieniędzy, jakie odziedziczyła po rodzicach. Towarzystwo zajęło się pracą z osobami niewidomymi i ich rodzinami, pod swoją opiekę wzięło również sieroty. Róża Czacka podjęła również wysiłek w dostosowaniu systemu brajlowskiego do języka polskiego, z czasem też uczyła niewidomych chłopców czytać i pisać.
Róża czuła również powołanie do życia zakonnego. Nie chciała jednak porzucać swojej pracy na rzecz ociemniałych, więc postanowiła powołać do życia własne zgromadzenie zakonne w 1918 roku – Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, którego została matką przełożoną. Wtedy przyjęła imię Elżbieta, jako jej imię zakonne. W 1922 roku otrzymała ziemię w Laskach pod Warszawą, gdzie wybudowała ośrodek dla dzieci i młodzieży. W tej placówce osoby niewidome mogły zdobyć niezbędne wykształcenie i zawód, aby móc w przyszłości samodzielnie żyć i pracować. Ośrodek ten działa zresztą do dziś.
Dzieło matki Elżbiety Czackiej przyczyniło się do niezwykłego rozwoju pracy z osobami niewidomymi. Uwrażliwiła Polaków na potrzeby ludzi niewidomych. Swoich wychowanków rozumiała doskonale, ponieważ sama przeszła drogę, którą zamierzała ich prowadzić. Jej działania dały podwaliny pod nowoczesną pedagogikę specjalną. Jej pochodzenie i wychowanie tylko pomagało jej w jej misji, a dzięki znajomości z ważnymi osobistościami, jej dzieło mogło przetrwać zawieruchę wojenną i czasy komunistyczne. Róża Elżbieta Czacka umiera w roku 1961, ale jej dzieło trwa dalej.
Ale to już inna opowieść…
Bibliografia (wybór):
- Kuczyńska-Kwapisz, M. Dycht, „Myśl praktyka tyflopedagogiczna Matki Elżbiety – Róży Czackiej”, Forum Pedagogiczne 9 (1), 2019, s. 77–92
- Przybył-Sadowska, „Początki Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w L-askach w świetle materiałów archiwalnych”, Studia Religiologica 47 (3) 2014, s. 179–196
- Łobacz, „Róża Czacka (1876-1961) – pionierka polskiej tyflologii, założycielka dzieła Lasek, niewidoma matka”, Scientific Bulletin of Chełm, Section of Pedagogy, no. 2/2018, s. 45–53