Wesele, wesele

Lato. Sezon ślubny w pełni. Otrzymując zaproszenie na wesele, singielka ma do wyboru dwie opcje: albo idzie sama, albo szuka partnera wśród znajomych lub… nieznajomych, ewentualnie „znajomych znajomych”. Oczywiście może też po prostu nie skorzystać z zaproszenia, ale jednak nie wypada nie pójść na ślub własnego brata czy najlepszej przyjaciółki. 

Gdy idziesz sama, a wszyscy dookoła są „sparowani”, czujesz się jak piąte koło u wozu. Wszyscy tańczą w parach, a ty siedzisz przy stoliku. Jasne, czasem się zlitują i wezmą cię na parkiet, ale jednak czujesz, że nie do końca tu pasujesz. Nierzadko nad samotną dziewczyną litują się też panowie w średnim wieku, którzy – szczególnie po kilku głębszych – czują potrzebę zaprezentowania jej swoich umiejętności tanecznych i nauczenia kilku kroków. To bywa miłe, ale często jest krępujące.

Żeby uniknąć takich sytuacji, singielka przed weselem urządza polowanie na partnera. Tworzy listę kumpli-singli i po rozważeniu wszystkich „za” i „przeciw” stopniowo skreśla kolejne imiona. Nie jest łatwo znaleźć takiego partnera. I już nawet nie chodzi o to, czy umie tańczyć. Wesele trwa wiele godzin, nie z każdym da się tyle wytrzymać. O czymś przecież trzeba rozmawiać. Poza tym trzeba przygotować się na życzliwe komentarze: „O, Ania przyszła z kawalerem!”. Tłumaczenie, że to tylko kolega, może być męczące i rodzić kolejne pytania: „Czemu Ania go nie chce? A przecież tak dobrze razem wyglądają!”. 

Jeśli nie kumpel, to może nowo poznany chłopak z internetu? To opcja dla odważnych singielek. Na pewno na tego typu imprezie można dosyć dobrze poznać drugiego człowieka (dużo godzin, dużo rozmów, dużo nieprzewidywalnych sytuacji). Istnieje jednak ryzyko, że pierwsze wrażenie będzie mylące i chłopak z internetu stanie się kulą u nogi.  

Z partnerem czy bez, wesele zawsze boli. „Dlaczego im się udało, a ja wciąż czekam?”, „Czy mnie też się kiedyś uda?” – te pytania są trudne. I nawet gdy na co dzień udaje się przed nimi uciec, to na ślubie czy weselu wreszcie cię dopadną. Czy jest jakaś recepta na to, by mimo wszystko spędzić ten dzień/wieczór/noc radośnie? Może warto skupić się na młodej parze? Może warto spróbować być tu i teraz, nie wybiegać myślami w przyszłość? Po prostu ucieszyć się chwilą? A może wykorzystać okazję do pogłębienia relacji z rodziną – porozmawiać z ciocią, którą widziałaś ostatnio 5 lat temu? Można też poznać nowych ludzi, poćwiczyć umiejętność nawiązywania relacji.

Odwagi! Zamiary Pana wobec ciebie są pełne pokoju, a nie zguby (Jr 29,11).