Wielka sobotnia cisza

Wielka sobotnia cisza – pozorna trzeba dodać, bo tu dzieje się, oj dzieje. Jezus z otchłani wyprowadza jeńców śmierci – od Adama i Ewy. To są te otwarte groby, o których pisze św. Mateusz w swej ewangelii… No tak, tylko, że my znamy już ciąg dalszy, ale ci wokół Jezusa jeszcze o tym nic nie wiedzieli … No to po kolei.

Niech przewodnikiem po sobocie będzie nam psalm 22 – ten sam, którym Jezus zaczął się modlić na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Chyba wiadomo, że u Żydów kawałek znaczy całość. Że co? No, na przykład, jeśli  wyrecytujesz jeden werset psalmu, to wiadomo, że chcesz się pomodlić całym. Dobre, nie? I tak było u Jezusa, tym bardziej, że On nie miał siły, brakowało Mu oddechu – więc powiedział pierwsze zdanie, a resztę się modlił w ciszy i … zostawił Kościołowi jako pośmiertny spadek. Spadek na wszelkie troski i cierpienia. 

Czyli? Jak możesz to idź do kościoła na Adorację przy Bożym Grobie i módl się wersetami 2 – 22. Czytaj  szeptem (ale weź wzgląd na innych, jeśli tam będą), powoli, ze świadomością, że tym tekstem modli się z tobą konający Jezus. Czytaj i włączaj w to serce. Między wierszami, albo na końcu tego fragmentu wylewaj swoje serce. Narzekaj, poskarż się, krzycz o pomoc, wspominaj na obietnice, których nie widzisz. Nie bój się. Póki możesz to wołaj, nie czekaj aż cię przydusi i będzie ciężko. Jezus też to zrobił, On cię tego nauczył i dał pozwolenie. Mów o lękach, o bólu, o zranieniach… Ale nie poprzestań tylko na tym. On też nie poprzestał. Bo ten psalm ma ciąg dalszy. Wersety 23 – 31 to cudowne uwielbienie Boga wiernego. Cudowne tym bardziej, że rodzące się z bólu, a wszystko co dobre rodzi się w boleściach. Więc przebij się przez ból, smutek, podnieś oczy ku górze i uwielbiaj jak możesz – nie szkodzi, że przez łzy. Uwielbiaj mimo bólu. Tak nas uczy Jezus! Uwielbiaj tym bardziej, że ty już znasz ciąg dalszy, ty wiesz, że On zmartwychwstał, pokonał wszelkie zło, a ty masz w tym swój udział, pełny udział. Przebij się przez rozum jeszcze pełny wątpliwości i niezrozumienia. Pozwól mówić wierze. Przecież ty wierzysz, choć ta wiara niekiedy taka malutka. Ale wystarczająca! Wystarczy jak ziarnko gorczycy…

Niech pomocą zwłaszcza do uwielbienia, jak i w ubiegłym roku będzie też ta starożytna, ale jakże piękna homilia na Wielką Sobotę:

„Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań.

Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę.

Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci…

Dla ciebie Adamie Ja, twój Bóg, stałem się twoim synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz.

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa.

Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę, a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie.

Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański.”

A na wieczór, czy bardziej wczesną noc już sobie naszykujcie świeczki (może macie chrzestne?!) i serce gotowe do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych, czyli odnowienia przymierza z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Obojętne czy będziesz na liturgii w kościele czy w domu. Nie muszę chyba pisać, że to nie byle co, więc przyłóżcie się do tego porządnie a nie tylko byle było…. Tak a propos, to cieszę się, że ta sytuacja pandemiczna mobilizuje nas do wysiłku duchowego: zawsze można było zwalić na księdza, że odwalił robotę; teraz często ty sam odpowiadasz za to jak i z jakim zaangażowaniem będziesz przeżywał to czy tamto wydarzenie… Nie ma takiego złego….

3majcie się nieba. Ściskam i posyłam +

Zachęcam też do dzielenia się w grupce czy ze znajomymi swoimi doświadczeniami z Triduum. Świadectwo to wielka siła. Kościół potrzebuje świadków.

Jeee! I nie było o jajkach. Można? Można. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Jajka pobłogosławi głowa rodziny przy stole wielkanocnym, przy śniadaniu (bez narzekania, że farorzowi się nie chciało, a wręcz przeciwnie – z radością i mocą). Amen.