Zgroza, kobieta w Watykanie

Słowem wstępu
Parafrazując znane powiedzenie: „nieznajomość historii szkodzi”. Zawsze znajdzie się ktoś, kto z niechęci do Kościoła zacznie przytaczać niewygodne wydarzenia, kompromitujące postacie czy skandale. Jeżeli my, katolicy nie będziemy znać lepiej historii od tamtych, nie tylko narażamy się na przegranie w dyskusji, ale może to podkopać czyjąś wiarę czy zaufanie Kościołowi. Przeciwnicy wynajdują bowiem takie czarne karty, które często oparte są na nieporozumieniach, nieznajomości kontekstu, stereotypach i mitach dotyczących historii lub teologii. Czasem też demonizują i tak już skomplikowane sytuacje, przedstawiając je tylko z jednej strony. 
Musimy zadbać o naszą wiedzę i poznać też te wydarzenia z naszej historii, którą są trudne, szokujące czy niejasne, aby tym bardziej docenić jak chrześcijaństwo wiele osiągnęło i jak dobry Bóg nigdy nie opuścił nas nawet w tych najmroczniejszych momentach.
Dlatego w kontekście ostatnich doniesień dotyczących posługi kobiet w Kościele, przytaczam mniej znaną postać z historii, aby pokazać, że problem jest dość stary i ten przykład lada moment może być przytoczony w dyskusji.

Nic tak nie rozpala wyobraźni jak dobra plotka i zakazany owoc. Poszukiwanie tanich sensacji i skandali znane jest ludzkości niemal od samego jej początku. Od kiedy tylko możemy mówić o papiestwie, nie jest one wolne ani od skandali ani od ludzi, którzy próbują je odkryć, choćby na siłę. W tym względzie stolica Piotrowa niczym nie różni się od innych instytucji. No, może z wyjątkiem tego, że często te sensacje związane są z kobietami i to właśnie jeszcze mocniej pobudza wyobraźnię.

Dlatego też tak emocjonująca jest opowieść o kobiecie, które realnie rządziła w Rzymie, sprawując najwyższą władzę, nawet jeśli mogła być ona wymyślona przez dominikanina Jana de Mailly.  Mowa oczywiście o (nie)sławnej Joannie, która według legendy została wybrana na papieża Jana VIII w 855 roku. Jak to było możliwe? Oczywiście pomogło w tym przebranie, oszustwo, inteligencja i romans w tle. 

Nie wiadomo czy Joanna w ogóle istniała. Wydarzenia o których mówimy miały miejsce w IX wieku. Był to czas, kiedy kroniki były zapisywane wybiórczo a legendy mieszają się powszechnie z faktami. O Joannie wiadomo tyle, że urodziła się w Moguncji, ale jej kariera zaczyna się w Anglii, stąd przezwisko Jan Anglik. Od samego dzieciństwa zainteresowana była sprawami wiary i nauką. Pomogło jej w tym pochodzenie, jako przybranej córki wędrownego mnicha. Kiedy jej opiekun zmarł, schroniła się w klasztorze, gdzie pogłębiała swoje wykształcenie.

Tam właśnie młodziutka Joanna poznała przystojnego benedyktyna Frumendiusza, z którym wkrótce uciekła. Joanna dla bezpieczeństwa zaczęła się podawać za mężczyznę i z ukochanym błąkali się po świecie, szukając dla siebie miejsca. W końcu dotarli do Aten, gdzie Joanna mogła zabrać głos w sporze między zwolennikami i przeciwnikami kultu ikon. Dała siebie poznać jako inteligentną i wykształconą osobę o niezwykłych zdolnościach kaznodziejskich.

Z czasem Joannie przestał wystarczać jej romans. Porzuciła kochanka i wybrała się do Rzymu, gdzie jej doświadczenie z Grecji, wykształcenie, inteligencja i uroda, pozwoliły znaleźć pracę na papieskim dworze Leona IV. Joanna była świetnie przygotowana do udziału w burzliwych dyskusjach dogmatycznych o Trójcy Świętej. Na wykłady Joanny przychodziły tłumy i szybko znalazła sympatię samego papieża, aż została jego osobistym doradcą. 

To sprawiło, że kiedy Leon IV zmarł, mieszkańcy Rzymu wybrali Joannę na nowego papieża. Jako Jan VIII Joanna rządziła dobrze, nominowała licznych biskupów, budowała kościoły, dbała o mieszkańców Rzymu i napisała parę ksiąg. 

Ale historia spisana przez średniowiecznego dominikanina nie może skończyć się w ten sposób. Kto to widział, żeby kobieta dorównała, czy nawet przewyższała mężczyznę na tym samym stanowisku? Oczywiście, że upadła kobieca natura musiała dać o sobie znać. Joanna z czasem znajduje sobie kolejnego kochanka (a bardziej złośliwe wersje podają, że nawet kilku) i ku zaskoczeniu samej zainteresowanej, zachodzi ona w ciążę. 

Najciekawszy w tej historii jest sam epizod, w którym to mieszkańcy Rzymu nie tylko odkrywają płeć papieża, ale także jej stan. Otóż pewnego dnia, Joanna przemierzała miasto w procesji religijnej, prawdopodobnie w celu przebłagania Boga, by powstrzymał plagę szarańczy. Nie wiadomo dokładnie, czy szła pieszo czy konno, niemniej jednak w pewnym momencie upada dość boleśnie, co powoduje jej przedwczesny poród. Dziecko i sama Joanna nie przeżywają tego. To wydarzenie według legendy miało miejsce gdzieś między Koloseum a kościołem św. Klemensa. W miejscu rzekomego pochówku Joanny, aż do XVI wieku znajdowała się tam rzeźba kobiety w połogu z napisem „Papa Pater Patrium Peperit Papissa Papellum” (papież rodzic ojców papieżyca spłodziła papieżątko).

Obecnie Joanna czy Jan nie jest uwzględniona na żadnej liście papieży, chociaż jeszcze do XVI wieku jej popiersie znajdowało się w katedrze w Sienie. Podejrzewa się, że sama historia Joanny miała na zadanie przestrzec ludzi przed czymś podobnym, co było dość popularnym gatunkiem literackim tego czasu. Inni twierdzą, że ta opowieść, jest prześmiewczo zniekształconą historią antypapieża Jana. Był to bowiem czas, kiedy konkurencyjne grupy w Kościele wybierały własnych papieży, co powodowało niemałe zamieszanie. 

A może jednak jest w tym ziarno prawdy, które sumiennie ukryto? W 2018 roku pojawiły się doniesienia, że odnaleziono monetę z monogramem Johannesa Anglicusa, czyli imieniem, pod jakim występowała Joanna. Tego typu monety w Rzymie mieli prawo wybijać jedynie prawowici papieże. Czy to oznacza, że ta historia jest prawdziwa, a na tronie św. Piotra zasiadała kobieta gdzieś w IX wieku? Czy też, że istniał Jan Anglik, papież-mężczyzna, na tyle niepopularny, że przeszedł do legendy jako niewiasta? 

Prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy całej prawdy. Nie ulega wątpliwości, że sama myśl o tym, że kobieta mogłaby zdobyć tak wielką władzę w Kościele mroziła krew w żyłach ludzi przez wieki. Ta myśl, odrzucana, wyśmiewana, mająca na zadanie odstraszyć czy zniechęcić, w świetle ostatnich wydarzeń w Kościele Katolickim dziwnie powraca i każe się nad nią ponownie zastanowić.

Joanna może i jest jedynie mroczną legendą z dziejów Kościoła, ale historia zna prawdziwe przypadki niewiast, które chociaż same nie zasiadały na tronie św. Piotra, dość sprawnie kierowały papieżem, a nawet decydowały, kto nim zostanie. Choćby przykład Teodory, której wpływy w Rzymie X wieku zostały zgrabnie nazwane pornokracją czy niezwykła Olimpia Pamphili, która stała za Innocentym X w XVII wieku, będąc powodem plotek i zazdrości, tak, że po jej śmierci mówiono, że jej dusza przemierza Rzym w czarnym powozie zaprzężonym w ogniste konie.

Ale to już inna opowieść.

Bibliografia:
Złotnicki, Skandale w historii Kościoła, Warszawa 2014
A. Zaprutko-Janicka, Papieżyca Joanna istniała naprawdę? Naukowiec z Zurychu przedstawia nowe argumenty za: https://twojahistoria.pl/2018/09/04/papiezyca-joanna-istniala-naprawde-naukowiec-z-zurychu-przedstawia-dowody/
E. Whelan, Researchers Find Physical Evidence for the Existence of a Female Pope, za: https://www.ancient-origins.net/news-history-archaeology/female-pope-0010644