Zwycięzca

Dziś chcę pisać nie o poście, trudzie codzienności czy też sprawach, które sprawiają problem. Moje dzisiejsze pisanie jest o Zwycięzcy, który jest we mnie i – chciałoby się napisać – ja w Nim. Lecz nie zawsze tak jest. Gubię się czasem ze swoim jestestwem i przynależnością do Królestwa Niebieskiego. Zapominam, że zmierzenie się z trudem uszlachetnia mnie i zaprasza do wejścia wyżej. To znaczy, bym szedł tam, gdzie cierpi człowiek – o tym mówi do mnie JEZUS.

Jakże wielka jest miłość Twa, Ty, który ofiarowałeś mi siebie, bym mógł powstać i walczyć o swoje życie. Ile złości, nienawiści, przekleństwa w moim życiu ubrałeś w „Kocham Cię takim, jakim jesteś”. TY, który zburzyłeś mury mojego Jerycha, by przywrócić mnie do pierwotnej postaci Nowej Jerozolimy – miasta Świętego, oddanego Tobie. Do Ciebie należę tak, jak na początku, kiedy świat stwarzałeś i tańczyła przed Tobą ona – Mądrość Boga złożona w człowieku. Bo skąd byłoby to wszystko, co mnie otacza – czyż to nie życie?!

Słońce, księżyc, gwiazdy na niebie, drzewa, ptaki, ryby, zwierzęta – czyż to wszystko razem ze mną nie pochodzi od Ciebie?! Ty nadajesz wszystkiemu sens, czas i brzmienie. Ty ubrałeś człowieka w siebie, jako Twe dzieło szlachetne, by reprezentowało Ciebie. Bo jakże może istnieć coś, co nie zostało powołane do istnienia albo powołanie bez istnienia? Jesteś sensem każdej myśli i czynu, która prowadzi do budowania, by istniało to, co zaplanowałeś i by burzyło się to, czego nie zaplanowałeś – prawdziwy sens Twojego tworzenia, zdolność ofiarowana w służeniu.

Ojcze, Ty czynisz nas zdolnymi do panowania nad złością, nienawiścią, skłonnością do lubieżności, rozwiązłości… Odmieniasz ciągle los tych, którzy chcą żyć po swojemu, pozwalając im, by szli swoją drogą w wolności – tak jak niegdyś ja. Dziś Twój sługa, a niegdyś Twój oprawca idący ku śmierci po to, by spotkać Ciebie, żyjącego Boga we mnie… Ewangelia według św. Łukasza 23,53: „Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.”

Bracie i Siostro czy oddałeś już swój „grób”? Ja oddałem moje serce, które nie potrafiło ufać, stało się jak skała, by nie odczuwać więcej bólu – to mój grób, który już nie jest grobem, ale stał się ogrodem Boga. A ja stałem się jego ogrodnikiem, bo do tego zostałem powołany, by istnieć i tworzyć na chwałę Tego, który mnie i ciebie stworzył.

Pamiętasz, co powiedział: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (Ew. św. Jana 13,34).