Kto ustala reguły?

Mt 20, 1-16a
 
W dzisiejszej Ewangelii w przypowieści o robotnikach w winnicy szczególnie zwrócił moją uwagę wers pod koniec:
Mt 20, 15: „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”
 
Co tak naprawdę znaczy to „patrzenie złym okiem”?
 
Robotnicy, którzy pracowali od rana, czyli najdłużej, spodziewali się czegoś więcej w stosunku do zatrudnionych wieczorem.
Porównując się z tamtymi – po ludzku logicznie – uważali, że ich zasługi są większe. Niejako zdradziły ich te większe oczekiwania.
Co więcej szemrając ośmielili się kwestionować zasady ustalone przez właściciela winnicy. 
Tak więc dwie rzeczy:
  1. Przypisywanie sobie większych zasług i w związku z tym oczekiwanie większych gratyfikacji.
  2. Wchodzenie w rolę właściciela w kwestii ustalania reguł.
 
Odnoszę wrażenie, że występuje tu pewne podobieństwo do starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. To wprawdzie osobny temat, ale i tu i tam można dostrzec, że ludzka logika nie może równać się z Bożą.
 
Myślę, że patrzenie „złym okiem” oznacza patrzenie przez pryzmat własnego ego.
Własne ego podpowiada mi, żeby szczególnie cenić sobie własne dokonania…
Tylko, że cóż one są warte w stosunku do łaski, którą otrzymujemy od Pana?
Jak daleko więcej jest ona cenna w porównaniu do największych, najznamienitszych nawet naszych własnych dokonań.
Nagroda od Pana, zgodnie z Jego Logiką – Logiką Miłości, jest bezcenna w stosunku do nich. Chyba właśnie to akcentuje ta przypowieść.
 
Ważne więc, by podjąć, skupić się nad doskonaleniem swojej pracy w winnicy, a nie spoglądać na apanaże, jakich nam zapewnia może i nawet jakaś zaszczytna funkcja, pozycja, czy obdarowanie.
 
Myślę też, że z tej przypowieści wynika, by nie porównywać się z innymi, nie oceniać innych, szczególnie w świetle moich rzekomych większych zasług i w związku z nimi, by nie przypisywać sobie większych praw. 
Jak przygnębiająco to wygląda i destrukcyjnie działa na innych, gdy ktoś „komu więcej dano” przypisuje sobie większe prawa, podczas gdy tak naprawdę ma… raczej większą odpowiedzialność.
 
Łk 12, 48b: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.”
 
Patrzenie „złym okiem” dotyka, drażni innych, wywołuje niesnaski, wzajemne pretensje. Wtedy ma się ochotę uciekać, rozstać się, by uniknąć dalszych ran.
A przecież wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca w niebie i przez Sakrament Chrztu Świętego zostaliśmy zaproszeni do wspólnej i zgodnej pracy w winnicy Pańskiej.
Otrzymując ten sam Chrzest, możemy oczekiwać – w myśl tej przypowieści, takiej samej nagrody, z zastrzeżeniem, że Pan może „uczynić ze Swoim co chce”.
 
Szukajmy więc w sobie dobrego wzroku do spoglądania na innych pamiętając, by nie usiłować robić tego samemu – raczej gorliwie ucząc się bliskiej, autentycznej relacji z Panem.