Jego Miłość

Jesteśmy stworzeni do miłości. 

Każdy z nas nosi w sercu jej pragnienie, nawet jeżeli nie mówi o tym głośno, nawet kiedy próbuje pokazać, że może bez niej żyć, że nie potrzebuje nikogo do szczęścia, że miłość to przeżytek, że dziś kocha się tak trudno, bo wokół tyle pokus. A jednak miłość jest podstawą naszej egzystencji. To pragnienie, z jakim rodzi się malutkie dziecko, szukające instynktownie miłości mamy i taty, bo ona daje mu poczucie bezpieczeństwa. To pragnienie, które nosi w sobie każdy człowiek bez względu na wiek, bo on również szuka w niej zaspokojenia potrzeby bliskości, przynależności, bycia ważnym i potrzebnym dla innych. To wreszcie pragnienie, które mamy w sobie, kiedy myślimy o znalezieniu osoby, z którą będziemy budować swoją własną rodzinę, której owocem będzie rodzące się potomstwo, a miłość będzie tym, co scali rodzinę w codziennych sytuacjach  życia, w trudach i niedolach, w smutku i radości, w pokonywaniu codziennych wyzwań.

Dziś 14 luty. W komercyjnej rzeczywistości Święto Zakochanych. Serduszka, kwiaty, pocałunki, romantyczne kolacje i chwile spędzone we dwoje. Dziś szczególnie podkreślone jest znaczenie miłości, uczucia, które pozwala patrzeć z nadzieją w przyszłość, uczucia, którego siła pozwala „przenosić góry”, czynić rzeczy, których sami w pojedynkę być może nie bylibyśmy w stanie wykonać. Miłość uskrzydla, miłość buduje, miłość uzdrawia, miłość daje siłę i napęd do działania, miłość goi rany, leczy smutek, daje nadzieję i wiarę, że razem można przejść w życiu każdą burzę.

Być może właśnie dlatego w tym dniu tak wiele dusz ludzkich odczuwa cierpienie, smutek, żal. Być może dlatego w tym dniu tak wiele osób wolałoby zostać w domu, gdyż widok falujących na wietrze balonowych serduszek przyprawia je o łzy, rozpacz i poczucie niespełnienia. Bo oni też pragną, też czekają, a nie ma przy nich człowieka, który w tym dniu pokazałby jak ważni są dla niego, jak cenna jest ich obecność i jak bardzo cieszą się z tego, że są razem. Bo każdy w głębi serca potrzebuje miłości. 

Dziś jednak o miłości, która przewyższa to wszystko. O miłości, która daje dużo więcej niż może dać nam człowiek. O miłości, która daje się poznać nie tylko w tym świecie, ale jest przyczynkiem do tego, aby poznać prawdziwy wymiar miłości w duchowej rzeczywistości Nieba, w obcowaniu z Bogiem, który jest najpełniejszym i najgłębszym obrazem miłości, bo On jest samą miłością. 

Bóg jest miłością. To On stworzył świat z miłości, to On stworzył Ciebie i mnie z miłości, stworzył nas, aby podzielić się swoją miłością z nami. Co więcej jak mówi Pismo: 

J 3,16: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. 

Bóg nie tylko dał nam życie, pozwolił byśmy mogli oglądać Jego dzieła na ziemi, ale posłał na świat Swego Syna, Jezusa Chrystusa, który poniósł za nas śmierć na krzyżu, aby odkupić nas z grzechów i wybawić od śmierci wiecznej, kiedy jako ludzie sprzeciwiliśmy się Bogu i odeszliśmy od posłuszeństwa Jego woli. 

Bóg dał nam wszystko, dał Siebie samego, uczynił nas współdziedzicami Swojego królestwa, dał nam w posiadanie i zarządzanie całą ziemię, nie zbaczając na naszą słabość, grzeszność, nieposłuszeństwo, a często odrzucanie Go jako naszego Ojca, Tego który sprawia, że „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). 

Jakaż miłość jest w stanie tyle znieść i wybaczyć? 

Aby poznać czym jest miłość Boża do nas, trzeba najpierw poznać Boga, Jego samego. Szukać Go, spędzać z Nim czas, rozważać Jego Słowo. Bez tego trudno nam będzie zrozumieć jaka jest Boża natura, to kim jesteśmy w Bogu i to, co się dzieje w naszym życiu. Bo właśnie wtedy, kiedy Go nie znamy, nie szukamy i nie poznajemy sytuacja ta powoduje, że patrzymy na Niego przez wykrzywiony obraz, przez skutki naszych często trudnych i bolesnych doświadczeń, rzucając mimochodem górnolotne wypowiedzi w stylu „Co to za Bóg, skoro pozwala na to wszystko”, „gdyby Bóg był moje życie wyglądałoby inaczej”. 

Nasz świat jednak naznaczony jest cierpieniem, które wynika z grzesznej natury człowieka. To nie Bóg jest sprawcą bólu, zła i choroby, które dzieją się w naszym życiu. I dopiero kiedy poznajemy Boga tak naprawdę, kiedy szukamy Jego obecności w codzienności naszego życia, kiedy uczymy się iść z Nim przez to życie, to nasze postrzeganie Boga się zmienia, wszystko co dzieje się na co dzień nabiera innego wymiaru, sensu. A przede wszystkim chodzenie z Bogiem pozwala świadomie budować swoje życie i kształtować codzienne zachowania w taki sposób, aby niepotrzebnie nie wchodzić w sytuacje i rzeczy, które mogą spowodować negatywne skutki dla nas, aby unikać okazji do grzechu i upadku, co prowadzi nas właśnie do cierpienia. 

Bóg jest Bogiem kochającym, troszczącym się o swoje dzieci, Tym, który chce błogosławić nas i obdarzać tym co dobre. Naszą rolą jest to, aby uwierzyć Jemu i Jego słowu, aby świadomie podjąć trud chodzenia za Nim i wypełniania Jego przykazań, aby zaufać Jego miłości i prowadzeniu. I nawet kiedy będziemy iść potem przez ciemne doliny to nie będziemy się lękać i bać, bo On będzie z nami i wyprowadzi nas „na łąki i zielone pastwiska”, uleczy nasz ból i znajdzie rozwiązanie dla wszystkich naszych spraw. To zaufanie i oddanie Bogu swojego życia jest naszą decyzją. Decyzją, którą musimy podjąć świadomie i zgodzić się na wszystko, co Bóg dopuści w Swej miłości do naszego życia. To otwarcie się na nowe, nieznane, także na trudy i negatywne skutki wynikające z przyznania się do Niego w codziennym życiu, kiedy świat nie chce i nie rozumie naszej postawy i wiary w Boga. Jednak Bóg obiecuje, że ci, którzy wytrwają przy Nim do końca, będą zbawieni. 

Moje doświadczenie miłości Boga było różne na przestrzeni lat i zmieniało się, kiedy zaczęłam Go szukać, poznawać, odkrywać i doświadczać w codziennym życiu. Choć zawsze wierzyłam w Boga i wiedziałam, że jest Ktoś, kto ma to wszystko w świecie w swoim ręku, to jednak mój obraz Boga, a więc Jego miłości, był mocno wypaczony we wcześniejszych latach. Nieobce mi były uczucia żalu, przypisywania Bogu odpowiedzialności za zło dziejące się w moim życiu, oskarżanie Go o to, że doświadcza mnie cierpieniem po to, aby mnie wychować, odebrać mi pełnię wolności by żyć w sposób jakiego pragnęłam (tak właśnie tak skażony miałam obraz). Mój obraz Boga wynikał z nieznajomości Jego natury, nieczytania Jego słowa, ale też przede wszystkim w dużej mierze z własnych bolesnych doświadczeń wyniesionych z domu rodzinnego. Dopiero kiedy zaczęłam poznawać to, kim On jest, słuchać Słowa, kiedy weszłam w codzienność wspólnoty i służby dla Boga, moje patrzenie na Niego zaczęło się zmieniać. Ta droga przemiany myślenia o Bogu i patrzenia na Niego w sposób, w jaki On chce mi Siebie pokazać była mozolna i kroczenie tą drogą wciąż trwa. Wciąż uczę się Jego miłości, bezinteresownej i bezwarunkowej, innej od tej, jaką znałam wcześniej. Dziś jednak wiem już, że Bóg chce mojego dobra, że chce mi błogosławić, że On chce przemieniać moje życie, że On jest ze mną w każdej sytuacji, że chce mojego zdrowia, że chce pełni szczęścia dla mnie, że chce spełniać pragnienia mojego serca, że chce mnie uwalniać od lęku i wszelkich ograniczeń. On chce być moją nadzieją na lepsze jutro, chce mi dać przyszłość jakiej oczekuję, a Jego myśli o mnie są pełne dobra i pokoju. Taki jest mój Bóg, pełen miłości i tęsknoty za mną, za moim pragnieniem przebywania z Nim. 

Dziś mogę to mówić z wiarą, że tak jest i choć w moim życiu przychodziły i przychodzą trudne i często bardzo bolesne sytuacje i doświadczenia to wiem, że z Bogiem mogę je przejść zwycięsko i że On z każdego zła jest w stanie wyprowadzić jeszcze większe dobro. I nawet, kiedy zdarza mi się upadać w wierze, bo ilość doświadczanego bólu i niespełnienia jest dla mnie zbyt duża, to wiem, że nie mogę postąpić inaczej, jak wrócić na nowo do Niego, do Ojca, bo mam świadomość całkowitej zależności od Niego i wiem, że sama nic z siebie nie mogę uczynić, że budowanie życia po swojemu nie jest możliwe, bo to On mnie podtrzymuje i to On ma władzę nad moim życiem, i jakiekolwiek odejście od Jego miłości jest działaniem krótkofalowym. To jest chyba najmocniejsze doświadczenie miłości Boga, że cokolwiek nie wydarzy się w moim życiu, mam świadomość i głębokie przekonanie, że muszę i chcę przy Nim trwać, bo On kontroluje wszystkie sytuacje mojego życia. Wiem, że byłoby czystą głupotą powiedzieć dziś Bogu „nie” i pójść swoją drogą, obrazić się na Niego i myśleć, że jestem w stanie sama kierować swoim życiem. Wiara w Boga i Jego wszechmoc sprawia, że nie miałabym odwagi budować swojego życia na sobie, czyli na piasku, a nie na skale, jaką jest Bóg. Dlatego ilekroć upadnę, zwątpię, tak za każdym razem zwracam swoje oczy na Niego, bo choć nie rozumiem w pełni Jego zamiarów, Jego planów na moje życie, to wiem, że On jest Bogiem dobrym, bo tak o Sobie mówi, a Jego słowo jest prawdziwe i mam Mu wierzyć i ufać w każdej sytuacji. 

Bóg tym, którzy Go szukają pozwala się znaleźć, bo On czeka na każdego z nas z wyciągniętymi rękoma, jest spragniony być częścią naszego życia, być w centrum naszej uwagi. A kiedy tak się dzieje, to naprawdę wszystko może się zmienić. 

Jego miłość uczy jak kochać, przemienia i prowadzi ku lepszemu i nowemu „ja”. Jego miłość uczy znosić cierpliwie to, co dla nas trudne i niezrozumiałe. Jego miłość uczy błogosławić swoją codzienność i innych ludzi, szczególnie kiedy zadają nam rany. Jego miłość powoduje, że chcemy więcej i więcej, prowadzi nas do rozwoju, odkrywania swoich pasji, wchodzenia w nowe rzeczy, służbę i przekonanie, że ta służba powinna być częścią naszego życia. Jego miłość uczy świadomego podchodzenia do swojego życia, brania odpowiedzialności za czas i ludzi, których Bóg stawia na naszej drodze. Jego miłość pozwala odkryć i zrozumieć prawdziwy sens życia, bycia tu na ziemi i tego do czego to „bycie tu i teraz” ma nas doprowadzić w przyszłości, po śmierci. Jego miłość pozwala zrozumieć sens cierpienia, jakiego doświadczamy w życiu, bo kieruje nasz wzrok na krzyż Chrystusa, który sam wycierpiał wiele dla nas, dla naszego zbawienia. Jego miłość jest odpowiedzią na wiele trudnych pytań, które sobie zadajemy w życiu, a które bez spojrzenia na Boże oblicze po ludzku są trudne do zrozumienia i wytłumaczenia. 

Bóg w Swej miłości do nas jest też nauczycielem, pedagogiem, Ojcem, który pozwala swoim dzieciom doświadczać konsekwencji własnych wyborów i decyzji. Bo On dał nam pełnię wolności i nie chce w jakikolwiek sposób wpływać na nią wierząc, że idąc za Nim będziemy podejmować mądre i dobre, bo oparte na Jego słowie decyzje. Niestety nasza ludzka, ułomna natura powoduje, że nasze wybory, decyzje i kroki często są niewłaściwe, a ich konsekwencje prowadzą nas w późniejszym czasie do przeżywania wielu trudnych doświadczeń. Życie pokazuje z czasem, że On nas próbował przestrzec przed wieloma błędami, że posyłał nam swoich Aniołów, aby nas chronili, pomagali, że zachęcał do właściwych działań, jednak my w swojej pysze, ograniczoności, czasem z lęku i strachu nie podejmowaliśmy dobrych kroków albo nie podejmowaliśmy ich wcale, powodując zamknięcie się na łaskę Bożą i Jego błogosławieństwo. To są momenty, w których nasza wiara często się chwieje, przychodzi zwątpienie. Jednak Bóg jest Bogiem kochającym człowieka, i nie chce nam odbierać wolnej woli w stosunku do wyboru własnej drogi życia. On szanuje naszą wolność, On ufa nam i wierzy w nas, że cokolwiek będziemy czynić, będziemy to robić z miłości do Niego. Korzystanie z tego daru, choć często bolesne w skutkach, jest też cenną lekcją dla nas na dalsze życie, a Bóg pragnie abyśmy wzrastali w mądrości, posłuszeństwie i świętości i rozwijali się w swoim człowieczeństwie dzięki naszym życiowym doświadczeniom. 

A zatem dziś w takim dniu, jak walentynki (jeżeli obchodzisz), kiedy wielu z nas cieszy się w wyjątkowy sposób obecnością drugiego człowieka, warto sobie przypomnieć kto jest początkiem i końcem tej miłości, jaką my sami darzymy innych i jaką inni darzą nas. To pragnienie miłości, choć często wypaczone i skrzywione ułudami współczesnego świata, pochodzi od Niego samego, od Boga. Bo to On stwarzając nas w łonie matki, włożył na dno naszego serca to pragnienie miłości, z którym przyszliśmy na świat. I dlatego warto dzisiaj w tym dniu, a potem w każdym kolejnym, ucieszyć się przede wszystkim Jego obecnością, Jego miłością, która wciąż trwa i jest przy nas aż do skończenia świata, nawet jeżeli po ludzku odczuwamy dziś brak kogoś bliskiego naszemu sercu. Bóg chce wypełniać pustkę naszego serca, chce wypełniać każde poczucie samotności i nieodwzajemnionej miłości. Chce abyśmy miłowali przede wszystkim Jego, cieszyli się Jego miłością i Jego obecnością w naszym życiu. A kiedy naprawdę ucieszymy się tym i zrozumiemy, jak wielka jest Jego miłość do nas, to żadna tęsknota, żadna trudność nie będzie większa od Niego, bo Jego miłość przewyższa wszystko, jest wypełnieniem wszelkich naszych pragnień i tęsknot. I kiedy naprawdę będziemy się karmić Jego miłością, to mamy szansę spojrzeć na swoje życie z zupełnie innej perspektywy jako na największy dar, którym Bóg nas obdarzył, jako na pełnię, którą jesteśmy, która ma swoje miejsce, rolę i czas do wypełnienia na tej ziemi. Każdy z nas jest w Bogu kompletny, wyjątkowy i zdolny do wszystkiego, co Bóg dla nas zaplanował. Warto zatem dzisiaj spojrzeć też z miłością na siebie samego, podziękować Bogu za to kim nas stworzył, ucieszyć się sobą i podziękować sobie za wszystko, co robimy z miłością dla siebie i innych. Bóg chce aby Jego miłość przejawiała się w naszym życiu codziennie, abyśmy Nim – Jego miłością – oddychali, cieszyli się codziennością, którą nam daje, i wszystko robili z Nim i dla Niego, a wtedy Jego pełnia ma szansę przemieniać nasze życie i naprawdę doświadczać tego kim jest i kim chce być dla nas Bóg.  

Bóg chce dziś powiedzieć do każdego z nas, że nas kocha, że wie o nas wszystko, że zna wszystkie nasze drogi. Że stworzył każdego z nas w cudowny, niepowtarzalny sposób, a życie każdego z nas jest dla Niego bezcenne i nikt z nas nie pojawił się na świecie przez przypadek. Bóg chce każdego dnia obdarzać nas swoją miłością i chce nam dać dużo więcej niż możemy sobie wyobrazić. Chce też dać nam przyszłość, jakiej oczekujemy. On prawdziwie raduje się naszą obecnością, trzyma nas w Swoich ramionach, opiekuje się nami i podnosi kiedy cierpimy.  Bóg woła dziś do nas, że kocha nas tak samo jak swojego Syna, Jezusa Chrystusa, a Jego śmierć na krzyżu stała się największym odzwierciedleniem Jego miłości do każdego z nas. On jest i będzie w nas zawsze szaleńczo zakochany, i pragnie tego samego z naszej strony dla Siebie.