Lojalność wobec władcy jest czymś chwalebnym. Szczególnie, że jej brak w przeszłości często wiązał się z utratą majątku, życia czy godności. Co jednak zrobić, kiedy władca się myli, podążą w złą stronę i nie słucha rad i napomnień? Jak daleko można iść w posłuszeństwie i powtarzać „ja tylko wykonuję rozkazy”? W pewnym momencie trzeba powiedzieć dość, nawet jeśli za to może spotkać kara. Nie chodzi o bunt czy powstanie, ale jasne wyrażenie sprzeciwu. Jest to akt odwagi. I jakże często opłacony krwią. A Henryk VIII Tudor postawił swoich angielskich poddanych w wyjątkowo trudnym położeniu.
Jako młody książę, a potem król Henryk Tudor dał się poznać jako osoba wykształcona, pobożna i gorliwa. Można nawet powiedzieć, że pod względem poglądów bliżej mu było do konserwatystów. Z moralnością było nieco gorzej, gdyż Henryk był bardzo czuły na kobiece wdzięki, a życie na dworze królewskim pełnym młodych, ambitnych szlachcianek było pełne pokus.
W 1509 roku Henryk poślubia Katarzynę Aragońską, córkę katolickich władców Hiszpanii, Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego. Tych od hiszpańskiej inkwizycji i rekonkwisty, kiedy wypędzono z Hiszpanii wszystkich żydów i muzułmanów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Katarzyna nie była wdową po jego starszym bracie, Arturze. To małżeństwo zostało zawarte w 1501 roku, ale krótko po tym, Artur nagle zmarł. Król Henryk VII nie chciał rezygnować z sojuszu z Hiszpanią (lub też nie chciał zwrócić posagu synowej), więc starał się, aby została ona żoną jego młodszego syna, Henryka.
W średniowieczu poślubienie wdowy po bracie było problemem. W tamtejszym prawie żona lub kochanka jednego brata, stawała się siostrą drugiego. Małżeństwo z nią było zakazane. Żeby to obejść konieczna byłaby dyspensa papieska, która zezwalała na związki spokrewnionych osób. Można śmiało stwierdzić, że wśród monarchów taka praktyka była bardzo popularna, a wszystkie europejskie dynastie stanowią w zasadzie jedną rodzinę.
W przypadku Katarzyny i Henryka ta dyspensa nie byłaby nawet konieczna, ponieważ według słów księżniczki, małżeństwo z Arturem nie zostało skonsumowane. To oznaczało, że w świetle prawa kościelnego, nie była siostrą Henryka. Oczywiście i wtedy i dzisiaj nie zostało rozstrzygnięte, czy mówiła ona prawdę czy nie. Katarzyna Aragońska do końca życia przysięgała, że nie poznała Artura na sposób biblijny. Niemniej jednak jej własna matka chyba nie była do końca o tym przekonana, lub też chciała się dodatkowo zabezpieczyć, więc wymusiła na papieżu wydanie dokumentu z dyspensą dla jej córki. Dzięki temu Henryk mógł poślubić Katarzynę i została ona królową Anglii.
Małżeństwo to początkowo było udane. Problem zaczął się po kilku latach. Królowa kilkukrotnie zachodziła w ciążę, ale jedyna córka, Maria, dożyła do wieku dorosłego. Jeden synek zmarł w wieku dwóch miesięcy, kilka ciąży poroniła. Dla króla był to poważny cios. Nie miał następcy, prawo nie pozwalało wtedy na przejęcie władzy przez kobietę, więc po śmierci Henryka byłby problem z sukcesją. Znowu. (O tron jeszcze niedawno walczyły rody Lancasterów i Yorków, którą wygrał akurat Henryk Tudor.) Oczywiście kogo król o to winił? Żonę.
Henryk doszedł do przekonania, że wszystko jest winą Katarzyny. Że skłamała ona w sprawie swojego pożycia z Arturem, że związek z nią jest fałszywy, nielegalny, jego córka jest nieślubna, a on jest przeklęty, bo nie ma z nią syna. A, że jego kochanka urodziła mu syna, Henryka Fitzroya, to zatem znak, że to on ma rację.
Dzisiaj naukowcy badając tę sprawę dochodzą do wniosku, że wina leżała raczej po jego stronie. Dane wskazuję, że prawdopodobnie mógł przekazać dzieciom, głównie chłopcom, chorobę genetyczną, przez co albo umierali w łonie matki, albo rodzili się słabowici i umierali w młodości. Jednak w XVI wieku nikt nie znał podstaw genetyki. A nawet gdyby Henryk o tym wiedział, z uporem by się do tego nie przyznał.
Król musiał zatem znaleźć rozwiązanie swojego problemu. Katarzyna Aragońska, córka królów, ciotka cesarza rzymskiego, nie pozwoliła się odesłać do klasztoru. Nie można jej było się także pozbyć starą sprawdzoną metodą z wykorzystaniem trucizny. Konieczne było przeprowadzenie tego w sposób legalny. Henryk zlecił proces kardynałowi Wolseyowi. Odkopano stare dokumenty i plotki, i zaczęto udowadniać, że małżeństwo króla od samego początku było nieważne. Kiedy w Anglii to uznano, Wolsey wysłał dokumenty do Rzymu, aby otrzymać papieski dokument. Ale papież nie był chętny spełnić prośby króla Anglii z kilku powodów. Katarzyna pochodziła z bardzo znaczącej rodziny. Ze względu na możliwe wątpliwości istniała przecież dyspensa papieska, która była w dalszym ciągu ważna. A do tego, siostrzeniec Katarzyny, Karol V cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego i król Hiszpanii, akurat przypadkiem buszował w Italii ze swoim wojskiem, prowadząc wojnę z Francją. Z resztą parę lat później wojska cesarza złupiły Rzym w 1527 roku.
To wszystko sprawiło, że Henryk nie dostał unieważnienia małżeństwa. W tym czasie w oko wpadła mu jedna z dwórek jego żony, Anna Boleyn. Nie chciała zostać jego kochanką, więc trochę śpieszyło mu się z załatwieniem spraw z pierwszą żoną. Katarzyna była nieugięta i stała twardo przy swoich przekonaniach.
Kiedy król szukał sposobu na pozbycie się kłopotu, znalazło się paru „doradców” w jego otoczeniu. Od 1517 roku w Europie rozszerza się protestancka reformacja. Henryk był tradycyjnym katolikiem według doktryny. Nawet napisał dzieło w obronie siedmiu sakramentów, za które otrzymał od papieża tytuł Obrońcy Wiary. Dlatego też kiedy w jego otoczeniu znaleźli się zwolennicy nowego wyznania, urabiali króla z innej strony. Bazując na jego dumie i potrzebach, pokazywali, że jako król powinien mieć także najwyższą władzą nad kościołem w swoim państwie. To padło na podatny grunt. Przestano prześladować protestantów i rozpoczął się proces przemiany kościoła w Anglii. Proces ten trwał do 1534 roku, kiedy wydano akt supremacji, w którym faktycznie zerwano więź Anglii z Kościołem Katolickim.
Za swojego życia Henryk nie zgadzał się na radykalne zmiany w doktrynie wiary, ale chętnie przyjął tytuł głowy kościoła. A jako głowa kościoła zażądał od swoich biskupów, aby przyglądając się sprawie jego związku z królową, orzekli na jego korzyść. Wkrótce poślubia on Annę Boleyn, będącą w zaawansowanej ciąży.
Do tego wszystkiego istniał także motyw finansowy. Zostały zlikwidowane klasztory i inne dobra kościelne przejęła korona. Nie trzeba było też nic płacić na Stolicę Apostolską. Olbrzymi zastrzyk gotówki i ziemi, którą potem król przekazywał swoim wiernym ludziom. Zabierano też ziemię wiernym katolikom, którzy nie chcieli uznać aktu supremacji. Dla Henryka VIII było to równe zdradzie i karane było nawet śmiercią.
Nie wszystkim to się podobało. Bardzo wielu wiernych Kościołowi zostało albo usuniętych z dworu, albo wręcz uwięzionych. Kanclerz kardynał Wolsey, przyjaciel i doradca św. Tomasz More, św. biskup Jan Fisher, kuzynka króla bł. Małgorzata Pole i jej dzieci i wielu, wielu innych. Rozpoczyna się bardzo długi okres prześladowań katolików w Anglii szczególnie za panowania następców Henryka, Edwarda VI, którego urodziła mu trzecia żona i Elżbiety I, córki Anny Boleyn. Kolejna dynastia nie była lepsza i za Stuartów w XVII wieku katolicy stracili resztę praw i prześladowania ciągnęły się dalej.
Co ciekawe, Anglicy jakoś mało się na tym skupiają, podkreślając jak krwawe były czteroletnie rządy królowej Marii Tudor, córki Katarzyny Aragońskiej, która zasiadła na tronie po śmierci jej brata. Za brutalny rewanż na protestantach otrzymała przydomek Krwawa Mary, choć liczba ofiar za jej rządów nie równa się temu co wycierpieli katolicy aż do XVIII wieku. Jeszcze niedawno katolik nie mógł sprawować urzędów czy mieć tytułu szlacheckiego.
Wprowadzenie protestantyzmu w Anglii spowodowało powstanie kościoła anglikańskiego. Kwestie dogmatycznie nie były początkowo ważne, tylko żądza króla i chciwość niektórych możnowładców. Z czasem zaczęto próbę wprowadzania dalszych zmian. Okazało się jednak, że Anglicy nie są skorzy aż do takich zmian w doktrynie. Nie muszą płacić podatków Kościołowi, głową Kościoła jest król, ale reszta?
Patrząc na dzisiejszy kościół anglikański, tzw. High Church, który jest bardzo tradycyjny, to można dostrzec wiele podobieństw do katolicyzmu. Jest ich tak dużo, że kiedy niektórzy wierni anglikanie zorientowali się, że te bardziej postępowe odłamy w Anglii zaczynają iść w nieodpowiednią stronę, postanowili wrócić do jedności z papieżem. W 2009 roku Benedykt XVI ogłasza konstytucję apostolską „Anglicanorum coetibus”, która umożliwia tzw. anglokatolikom trwanie w jedności z Kościołem Katolickim. Uznają oni m.in. władzę papieża oraz Katechizm Kościoła Katolickiego, ale jednocześnie zachowują część swoich zwyczajów.
Po 475 latach błąd Henryka VIII w końcu powoli zostaje naprawiany.
Ale to już inna opowieść…